Kozacy – błogosławieństwo czy przekleństwo Rzeczypospolitej?

Imperium to cytując za Słownikiem Języka Polskiego PWN «potężne państwo podporządkowujące sobie inne kraje». Na kartach historii świata znaleźć można długą listę następujących po sobie imperiów. Każdy pamięta o potężnych imperiach starożytności na czele z wspaniałym Imperium Rzymskim. Swoje imperia miała także nowożytność. Po dziś dzień swymi imperiami szczycą się Brytyjczycy, Rosjanie, Turcy, a nawet Szwedzi. Próżno jednak w historiografii światowej, a niestety także polskiej szukać określenia „Imperium Polskie”. Pojawia się ono wprawdzie sporadycznie w mediach czy Internecie. Zazwyczaj zostaje jednak szybko potraktowane jako wynik polskiej megalomani, a w skrajnych przypadkach objaw polskiego nacjonalizmu. Czy istniało zatem Imperium Polskie? Czym się charakteryzowało? Kim byli Kozacy i jak wpłynęli na jego historię? Postaram się odpowiedzieć na te pytania w moich „Rozważaniach o Polskim Imperium”.

„Kraj spustoszały”

Już we wczesnym średniowieczu hegemonem Europy Wschodniej stała się Ruś Kijowska. Państwo, które w IX wieku ukształtowało się wokół Kijowa i Nowogrodu Wielkiego, z niezwykłej mieszanki żywiołu słowiańskich plemion i wareskich wojowników, u szczytu swej potęgi było wstanie rzucić wyzwanie samemu Konstantynopolowi. Z tego samego Konstantynopola w 988 roku władcy Rusi przyjęli chrzest w obrządku wschodnim. W połowie XI wieku Ruś Kijowska pogrążyła się w chaosie rozbicia dzielnicowego, z którego nie zdążyła się już podnieść. Ostateczny kres jej państwowości oraz świetności stołecznego Kijowa przyniósł rok 1240. Miasto zdobyli wtedy Tatarzy Batu-chana. Wspaniała stolica Rusi obróciła się w zgliszcza, a jej mieszkańcy zostali wymordowani. Tatarzy zostali wyparci z Kijowszczyzny dopiero w 1363 roku po krwawej bitwie nad Sinymi Wodami. Zwycięstwo to odnieśli już jednak nie sami Rusini, a nowe regionalne mocarstwo – Litwa. W ten sposób Kijów oraz znaczna część ziem dawnej Rusi stały się częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego. W 1386 roku po unii w Krewie ziemie te wraz z całą Litwą weszły w skład wielkiego państwa polsko-litewskiego rządzonego z Krakowa, a w 1569 roku na mocy unii lubelskiej zostały wcielone przez króla Zygmunta Augusta już bezpośrednio do Królestwa Polskiego jako województwa kijowskie, wołyńskie i bracławskie.

Kwestia Ukrainy-Rusi to najtrudniejsze i najtragiczniejsze z ,,wyzwań” rzuconych nam przez historię. Unia lubelska jeszcze mu nie sprostała. Wyznaczyła tylko drogę, po której należało iść – pod groźbą kary śmierci. (Paweł Jasienica, „Rzeczpospolita Obojga Narodów”)

Ogromne, a jednocześnie opustoszałe, terytoria dzisiejszej Ukrainy wkrótce stały się podstawą wielkich magnackich fortun rodów Wiśniowieckich, Zasławskich, Ostrogskich, Zbaraskich czy Słuckich. Wszystkie z nich posiadały miejscowe pochodzenie oraz koligacje z litewskimi Giedyminowiczami oraz ruskimi Rurykowiczami, które gwarantowały im książęce tytuły. Ich przedstawiciele zachowując prawosławną wiarę, ruski język i tradycje oraz zyskując dostęp do przywilejów polskiej szlachty szybko awansowali do roli osławionych „kresowych królewiąt”. Niedostępne kresy coraz częściej kusiły też polskiego chłopa. Rozrastające się magnackie latyfundia nieustanie potrzebowały dopływu świeżej siły roboczej, a ich właściciele zachęcali potencjalnych poddanych szeregiem przywilejów. Nowi osadnicy już na starcie zyskiwali zwolnienie z pańszczyzny na lat co najmniej 20. Tylko to wystarczyło aby na wschód ruszyły rzesze uciekinierów. Sytuacji nie zmieniły nawet sejmowe ustawy, które zatrzymać miały chłopskie zbiegostwo z pańskich majątków.

Polska objęła w administracyjne i polityczne posiadanie kraj spustoszyły, sama wtłoczyła świeżą krew w jego wysuszone arterie i wespół z Litwą nadając prawa, nie zdołała rozwiązać kwestii wynikłych z ukraińskiego zmartwychwstania. (Paweł Jasienica, „Rzeczpospolita Obojga Narodów”)

Rzeczpospolita Trojga Narodów. Fragment mapy autorstwa SeikoEn. Źródło: SeikoEn, CC BY-SA 3.0/GNU FDL 1.2, Wikimedia Commons

Kozacy

Im dalej na południowy wschód tym osadnictwo stawało się coraz rzadsze, a z czasem zanikało niemal całkowicie. Apogeum zjawisko to osiągało nad dolnym Dnieprem. To właśnie tam, gdzieś za ciągnącymi się przez 70 km dnieprowymi porohami (rzecznymi progami), zaczynało się Zaporoże, zwane również Dzikimi Polami. Ci którzy poszukiwali prawdziwej wolności, uciekali przed odpowiedzialnością, albo szukali przygód kierowali się właśnie w tym kierunku.

Chłop zanurzał się więc w stepy i obcy lud, zmieniał imię i wiarę, przyswajał język. Brał na się nową postać, sobą samym i potomkami wzbogacał „naród ruski wszystek”. (Paweł Jasienica, „Rzeczpospolita Obojga Narodów”)

Z tej niezwykłej mieszaniny miejscowych Rusinów oraz napływających z różnych kierunków Polaków, Litwinów czy Wołochów powstała wkrótce specyficzna społeczność… Kozacy. Po raz pierwszy słowo Kozak w źródłach pisanych pojawiło się już na przełomie XIII i XIV wieku. Wywodzi się z języka tureckiego, w którym oznaczało awanturnika czy rozbójnika. Na nadczarnomorskie stepy dotarło wraz z Tatarami, którzy Kozakami zwykli nazywać ludzi napotkanych podczas wypraw na ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego. W XV i XVI wieku Kozacy już stosunkowo regularnie pojawiali się w różnych dokumentach i kronikach, a wojenna sława szybko zaprowadziła ich w szeregi nadwornych chorągwi magnackich. Krzepnąć poczęła też kozacka społeczność. W 1556 roku na jednej z dnieprowych wysp – Chortycy – książę Dymitr-Bajda Wiśniowiecki rozkazał wznieść kozacką fortece. Tak narodziła się Sicz… Sicz Zaporoska. Otoczona drewnianymi umocnieniami, posiadała zabudowania mieszkalne, magazyny, cerkiew i centralny plac – majdan. To na majdanie właśnie kształtu nabrały zasady rządzące kozacką społecznością osiągając niebawem poziom demokracji… demokracji wojskowej. Najważniejszym kozackim organem była zwoływana trzy razy do roku rada, w której udział wziąć mógł każdy Kozak. Podczas obrad mieszkańcy Siczy decydowali o podziale łupów, przydziale terenów łownych oraz obsadzie stanowisk sędziego, pisarza czy asauła. Woli kozackiej braci podlegała również najważniejsza osoba w Siczy – ataman. O jego wyborze lub odwołaniu decydowała większość. W dobie pokoju jego decyzje ograniczała kozacka rada, w okresie wojny sięgał po pełnię władzy.

Kozak i dziewczyna, Józef Brandt. Źródło: Wikimedia Commons

Kozackie błogosławieństwo

Militarny potencjał Kozaczyzny dostrzeżono wkrótce z wawelskiego wzgórza. Pierwszym polskim władcą, który oficjalnie włączył Kozaków w system obronny Rzeczpospolitej był król Zygmunt August. Do kozackiego rejestru wpisano wtedy około 400 kozackich żołnierzy. Ich liczba stopniowo rosła. Odtąd Kozacy, u boku wojsk polsko-litewskich, brali udział w walkach ze wszystkimi wrogami Rzeczpospolitej. W 1578 roku w szeregach wojsk Stefana Batorego wyruszyli pod mury Połocka, Wielkich Łuków i Pskowa. Dekadę później, przed Habsburgami, bohatersko bronił na południu zamku w Rabsztynie Kozak Hawryło Hołubek. Kozacki rotmistrz legł potem pod Byczyną jeszcze w tej samej wojnie. U progu wieku XVII Kozacy Samuela Koszki podążyli do Inflant bić się ze Szwedami. Wielkim orędownikiem współpracy z Rzeczpospolitą był ataman Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny. To właśnie on w 1618 roku poprowadził na Rosję 20 tys. Kozaków. Kozacki atak okazał się tak morderczy, że mieszkańcy południowych regionów państwa moskiewskiego jeszcze przez dekady porównywali go do średniowiecznego najazdu Mongołów Batu-chana. Jesienią Kozacy dotarli pod Moskwę. Tam na czele wojsk polsko-litewskich oczekiwał ich już królewicz Władysław Waza. Kozackiej delegacji wręczył chorągiew dla wojska zaporoskiego oraz buławę dla atamana Sahajdacznego. I choć sprzymierzonym wojskom Moskwy zdobyć już się nie udało (Polacy pierwszy raz wkroczyli do Moskwy w 1610 roku po zwycięstwie w bitwie pod Kłuszynem, a rosyjskie ziemie już wtedy pustoszyło tysiące Kozaków), to Rosjanie zostali zmuszeni do podpisania rozejmu w Dywilinie. Rzeczpospolita uzyskiwała w nim ziemię czernihowską, siewierską i smoleńską osiągając największy zasięg terytorialny w swojej historii. Kulminacyjnym momentem współdziałania Rzeczpospolitej i Kozaków była bitwa pod Chocimiem. W 1621 roku w kierunku południowych polskich granic wyruszyła ponad 100 tys. armia turecka na czele z sułtanem Osmanem II. Zatrzymać najeźdźcę postanowił hetman Jan Karol Chodkiewicz, który pod swą komendą miał około 50 tys. żołnierzy, z czego blisko 20 tys. stanowili Kozacy atamana Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego. Ciężkie walki trwały ponad miesiąc. W końcu Turcy nie mogąc złamać oporu obrońców zarządzili odwrót. Rzeczpospolita była uratowana. Kilka miesięcy później, z ran odniesionych w bitwie, umarł w Kijowie stary kozacki ataman – pogromca Tatarów i Turków. Tym ostatnim zresztą Kozacy dawali się we znaki na długo przed chocimską wiktorią. Na swych niewielkich i zwrotnych łodziach, zwanych czajkami, regularnie przemierzali fale Morza Czarnego. W 1606 roku Kozacy zdobyli i złupili Warnę, dwa lata później zaatakowali krymski Perekop, a w 1613 roku rozbili turecką flotę oczekującą ich pod Oczakowem. W 1615 roku zjawili się w samym stołecznym Stambule łupiąc i paląc przedmieścia, a następnie gromiąc pościgową flotę turecką. W 1635 roku kozackie czajki pojawiły się również na Bałtyku, gdzie na Szwedów rzucił je król Władysław IV. W latach 40. XVII wieku król snuć począł wielkie plany rozprawy z Tatarami na Krymie, a docelowo i z tureckim sułtanem. W nadchodzącej wojnie ważna rola przypaść miała Kozaczyźnie, z którą konsultacje rozpoczął już władca. Wojenne koncepcje króla wkrótce rozbiły się o pacyfistycznie nastawiony Sejm Rzeczpospolitej. Wizja wielkiej przygody i wielkich łupów zdążyła jednak rozbudzić Ukrainę, na której pojawił się już Bohdan Chmielnicki. 20 maja 1648 roku umarł król Władysław IV Waza. Jednocześnie do Warszawy napływać zaczynały pierwsze wieści o kozackim buncie i klęskach wojsk koronnych. Ukraina stanęła w ogniu. Rzeczpospolitą ogarnęła trwoga…

Chodkiewicz pod Chocimiem, Józef Brandt. Źródło: Wikimedia Commons

Kozackie przekleństwo

Na Dzikich Polach spokoju nie było nigdy. Od południa w stepy regularnie wpadały tatarskie zagony. Z czasem coraz lepiej zorganizowani Kozacy zaczęli dawać Ordyńcom odpór, a nawet przejęli wojenną inicjatywę. Przed kozackimi czajkami drżały już nie tylko tatarski Krym i tureckie miasta położone nad Morzem Czarnym, ale nawet stołeczny Stambuł. Kozackie chadzki ustawicznie powodowały napięcia między Rzeczpospolitą, a Turcją. Ceną pokoju między państwami miało być ukrócenie kozackiej samowoli. Kozaków zmusić do posłuszeństwa nie było jednak tak łatwo. Tych, którzy posmakowali wolności, pośród czarnomorskich fal oraz pod murami Moskwy, nie dało się tak po prostu zapędzić do pracy na magnackich folwarkach. Sprawy nie załatwiał też nieliczny kozacki rejestr, a zamęt zwiększała jeszcze skomplikowana sytuacja społeczna i religijna. Potężne ruskie rody stosunkowo szybko uległy polonizacji oraz porzuciły prawosławie na rzecz katolicyzmu. Zupełnie odwrotnie rzecz miała się z chłopami. Tych bez reszty pochłonął ruski żywioł, ludowa kultura i prawosławie. Jakby tego było mało po 1596 roku, w ramach unii brzeskiej, Cerkiew Prawosławna i Kościół Łaciński zostały w granicach Rzeczpospolitej połączone w jedno. Narodził się Kościół Unicki (Grekokatolicki) – uznający papieża i katolickie dogmaty oraz zachowujący bizantyjski ryt liturgiczny. Unii nie uznało część prawosławnego duchowieństwa, liczne społeczności chłopskie oraz… Kozacy. Ci ostatni, zdając sobie sprawę ze swojego potencjału militarnego, raz po raz wzywani przez Warszawę do obrony granic Rzeczpospolitej, coraz częściej wysuwać zaczynali postulaty polityczne. W 1632 roku na elekcyjnym polu w Warszawie stawiła się kozacka delegacja, która w imieniu Zaporoża chciała wziąć udział w wyborze nowego króla. Kozacy od szlacheckiej braci usłyszeli wtedy, że są dla Rzeczpospolitej jak:

Włosy i paznokcie dla ciała: wprawdzie są potrzebne, ale gdy zbytnio wyrosną, jedne ciążą głowie, drugie przykro ranią, oboje trzeba częściej przycinać.

Po raz pierwszy Ukraina zapłonęła w roku 1591. Na czele kozackiego wystąpienia stanął wtedy Krzysztof Kosiński. Odtąd schemat kozackich rebelii był zawsze taki sam. Niezadowoleni z narzuconych przez Warszawę ograniczeń Kozacy podnosili bunt, a powstały w ten sposób zamęt najczęściej wykorzystywało miejscowe chłopstwo, które zrzucało się na szlacheckie dwory. Wtedy do akcji wkraczali hetmani, a wojsko koronne przywracało porządek. Aż do 1648 roku…

Kozacy piszą list do sułtana. Obraz Ilji Riepina. Źródło: Wikimedia Commons

Powstanie Chmielnickiego

Na czele największego w historii Rzeczpospolitej kozackiego powstania stanął Bohdan Chmielnicki. Prywatny zatarg Chmielnickiego, napięta sytuacja społeczna na Ukrainie oraz fiasko planów tureckiej kampanii króla Władysława IV doprowadziły do eksplozji. Wojskowe talenty nowego kozackiego wodza, sojusz z Tatarami oraz niespodziewana śmierć króla pozwoliły rozgorzeć rebelii na niespotykaną dotąd skalę. Powstańcy rozbili wojska polskie pod Żółtymi Wodami, Korsuniem i Piławcami, a jesienią 1648 roku stanęli pod murami Lwowa i Zamościa. Ukrainę ogarnęły mordy, grabieże i pożoga. Wojska koronne praktycznie przestały istnieć, płonęły dwory i kościoły, a na zachód przebijał się Jeremi Wiśniowiecki. Zimowe rokowania pokojowe nie przyniosły rezultatów. Chmielnickiego nie zadowoliła buława hetmana zaporoskiego, którą przesłał mu nowy król – Jan Kazimierz. Kozacki przywódca dążył już do całkowitego uniezależnienia Ukrainy od Rzeczpospolitej. Rzecz jasna pod swoją władzą. Latem 1649 roku walki wybuchły z nową siłą. Wojska kozacko-tatarskie obległy Polaków w Zbarażu, a idącego z odsieczą króla Jana Kazimierza osaczyły pod Zborowem. Polaków uratowali… Tatarzy, którzy zdecydowali się na pertraktacje. Decydującym i największym starciem powstania Chmielnickiego okazała się bitwa pod Beresteczkiem. W 1651 roku dowodzone osobiście przez króla Jana Kazimierza 65 tys. wojska polskie w morderczej batalii rozgromiły 100 tys. siły kozacko-tatarskie Bohdana Chmielnickiego. Pośród ukraińskich bagien wyżynało się w bratobójczej walce prawie 200 tys. zaprawionego w bojach żołnierza. Sile takiej nie oparłaby się ani Moskwa, ani turecka Wielka Porta. Trzy lata później, 18 stycznia 1654 roku, w Perejesławiu Bohdan Chmielnicki poddał Ukrainę władzy… cara Rosji.

Wjazd Chmielnickiego do Kijowa, Mykola Ivasiuk. Źródło: Wikimedia Commons

Unia Hadziacka

Desperacki akt Chmielnickiego do wewnętrznej wojny Rzeczpospolitej wciągnął siły zewnętrzne. Wiosną 1654 roku w polskie granice wtargnęła 100 tys. armia rosyjska. Zaczynał się rosyjski potop. W 1657 roku umarł Chmielnicki. Zmiana kozackiego przywództwa, znużenie wojną oraz rosnący rosyjski nacisk skłoniły dotychczasowych wrogów do porozumienia. To zaowocowało jednym z najdonioślejszych aktów prawnych w dziejach Rzeczpospolitej. Ugoda hadziacka, zwana też unią hadziacką, podpisana 16 września 1658 roku, przekształcała Rzeczpospolitą w monarchię trialistyczną składającą się z trzech równorzędnych członów: Korony, Wielkiego Księstwa Litewskiego i Księstwa Ruskiego. Ugoda włączała do stanu szlacheckiego kozackie elity, zapewniała równość religii prawosławnej, a jej przedstawicielom przyznawała miejsce w Senacie. Ponadto Księstwo Ruskie miało posiadać własne wojsko, administracje oraz sądy. Ugoda hadziacka została zaakceptowana przez króla Jana Kazimierza, Sejm oraz kozackiego hetmana Iwana Wyhowskiego. Nie udało się jednak wprowadzić jej w życie. Złowrogi cień Moskwy sięgał już zbyt daleko…

Oto tenor postanowień, które uznać należy za najwyższy wzlot naszej myśli politycznej w czasach popiastowskich. W niczym nie ubliży Unii Lubelskiej ani jej poprzedniczkom twierdzenie, że dopiero teraz, śmiało i twórczo, wynaleziono drogę wyjścia z tych trudności, które federacja odziedziczyła po Litwie pogańskiej, zdobywczyni Naddnieprza. Późno to się stało? W dziewięćdziesiąt lat zaledwie po Unii Lubelskiej, która umożliwiła wzrost zaludnienia na Ukrainie, a tym samym ożywiła jej sprawę. Dopiero powstanie kozackie i chłopskie, dopiero najazdy, wojny i rzezie nauczyły część szlachty polskiej i litewskiej rozumu? Tak było niewątpliwie. (Paweł Jasienica, „Rzeczpospolita Obojga Narodów”)

Pojmanie na arkan, Józef Brandt. Źródło: Wikimedia Commons

„Nienawiść wrosła w serca”

Przyszła potem zaraza i Szwedzi. Tatarzy stale prawie gościli na Ukrainie, zagarniając tłumy ludu w niewolę. Opustoszała Rzeczpospolita, opustoszała Ukraina. Wilcy wyli na zgliszczach dawnych miast i kwitnące niegdyś kraje były jakby wielki grobowiec. Nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą. (Henryk Sienkiewicz, „Ogniem i Mieczem”)

Rany raz zdane w roku 1648 krwawiły długo. Szerokimi strumieniami płynęła krew na Ukrainie. Wewnętrzny zamęt szybko wykorzystali wrogowie zewnętrzni. Wojny z Rosją, Turcją i Szwecją trwały jeszcze długo. Słabła Rzeczpospolita, opustoszała Ukraina. W 1667 roku rozejm w Andruszowie podzielił ukraińskie ziemie między Rzeczpospolitą i Rosję. Warszawa na zawsze utraciła Kijów. Bezpowrotnie minął też okres świetności Kozaczyzny. W 1775 roku powracające z wojny tureckiej wojska rosyjskie na rozkaz carycy Katarzyny II otoczyły Sicz Zaporoską. Bezradni Kozacy poddali się bez walki. Ostatni ataman Petro Kalnyszewski powędrował do klasztoru na Wyspach Sołowieckich, a kozacka starszyzna na Syberię. Sicz Zaporoska została zlikwidowana, a Kozacy wcieleni do rosyjskiego wojska, albo przesiedleni na Kubań. Dwie dekady później, przy walnym udziale Rosji, z mapy Europy wymazana została Rzeczypospolita. Podstawą carskiego tronu byli już wtedy Kozacy, ale nie ci zaporoscy, tylko dońscy. Jako najwierniejsi z żołnierzy cara rzucani byli do tłumienia polskich powstań narodowych. Narzędzia, które straciła Warszawa, zagospodarowała Moskwa…

Piotr Worwa

Bibliografia:

Bohun Tomasz, Wojny polsko-rosyjskie, Oficyna Wydawnicza Mówią Wieki, Warszawa 2017.

Gawryluk Iwan, Kozaczyzna, „Polacy i Ukraińcy. Dzieje sąsiedztwa”, POLITYKA Pomocnik Historyczny, 8/2021 s. 15.

Jasienica Paweł, Rzeczpospolita Obojga Narodów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1986.

Marcinek Roman, Czajki kozackie, wilanow-palac.pl, 20.12.2012 r.

Pytko Kazimierz, Kozacy. Korsarze Dzikich Pól, Focus Historia, nr 2/2022, s. 18-25.

Sokyrko Oleksij, Perejesław przed Hadziaczem, „Polacy i Ukraińcy. Dzieje sąsiedztwa”, POLITYKA Pomocnik Historyczny, 8/2021 s. 26-27.

Stobiecki Rafał, Na drodze do pojednania, „Polacy i Ukraińcy. Dzieje sąsiedztwa”, POLITYKA Pomocnik Historyczny, 8/2021 s. 21-25.

Szymaniak Marcin, Psy wojny z Zaporoża, Focus Historia, nr 2/2022, s. 29-33.

Szymaniak Marcin, Zmora Rzeczypospolitej, Focus Historia, nr 2/2022, s. 35-39.

Targański Tomasz, Magnaci Rusi, „Polacy i Ukraińcy. Dzieje sąsiedztwa”, POLITYKA Pomocnik Historyczny, 8/2021 s. 25.

Tytułowa grafika: Obóz Zaporożców, Józef Brandt. Źródło: Wikimedia Commons

Dodaj komentarz