Rzym upadł pod ciosami barbarzyńców w 476 roku. Cesarstwo trwało jednak dalej na Wschodzie. Bizancjum miało istnieć jeszcze przez tysiąclecie. Królowa Miast – Konstantynopol – majestatycznie stojąc nad cieśniną Bosfor chroniła wrót do Europy aż do 1453 roku. Zagłada przyszła ze Wschodu. W XV wieku Cesarstwo Bizantyńskie było już tylko nikłym cieniem samego siebie z przed wieków. Dynastii Paleologów, dzierżącej cesarski tytuł Basileusa od 1259 roku, przyszło już tylko walczyć o przetrwanie. I walczyli… a ostatnim aktorem dramatu Cesarstwa okazać miał się cesarz Konstantyn XI.
Cień Cesarstwa
Konstantyn urodził się 8 lutego 1405 roku. Był czwartym synem cesarza Manuela II władającego Bizancjum od 1391 roku i serbskiej księżniczki Heleny Dragasz. Gdy przychodził na świat w Porfirowej Komnacie cesarskiego pałacu, bizantyńskie terytorium ograniczało się już tylko do stołecznego miasta Konstantynopola, Despotatu Morei na Peloponezie i greckiej Tesaloniki. Dawne cesarskie ziemie w Azji Mniejszej znajdowały się w rękach Turków osmańskich. Ci muzułmańscy zdobywcy już w XIV wieku przekroczyli Bosfor i rozpoczęli podbój półwyspu bałkańskiego. Konstantynopol znalazł się w potrzasku.
Paleologowie robili wszystko by ocalić Cesarstwo. Ratunek widzieli na Zachodzie. Począwszy od Michała VIII wszyscy cesarze zabiegali w papieskim Rzymie o pomoc w walce z Turkami. W 1399 roku po ratunek na Zachód Europy wyruszył ojciec Konstantyna cesarz Manuel II, w 1423 roku jego syn i następca Jan VIII. Pomoc zachodniego rycerstwa za każdym razem była uwarunkowana tym samym. Papież żądał podporządkowania mu kościoła wschodniego. Zdesperowani cesarze byli gotowi nawet na tak duże ustępstwo. Podpisywano więc kolejne kościelne unie: w Lyonie w 1274 roku czy we Florencji w roku 1439. Te za każdym razem kończyły się tak samo. Porozumienie odrzucało wschodnie duchowieństwo, rycerstwo zachodu nie przybywało z odsieczą, a upokorzeni cesarze wracali samotnie do swej stolicy. Czas Bizancjum dopełniał się… W 1422 roku sułtan Murad II stanął u bram Konstantynopola. Oblężenie było długie. Cesarza Manuela II powalił paraliż, obroną dowodził Jan VIII, u jego boku stał Konstantyn. Bizantyńczycy walczyli dzielnie… wróg ustąpił. Miasto było uratowane. Cesarstwo straciło jednak Tesalonikę.
Niespełnione proroctwo
W 1443 roku Konstantyn przybył na Peloponez by objąć stanowisko despoty Morei. Ta niewielka cesarska posiadłość w XV wieku stała się kulturalnym centrum bizantyńskiego świata. I tu stale jednak odczuwalne było tureckie niebezpieczeństwo. Dlatego też Konstantyn od początku przystąpił do wzmacniania obronności Morei. W 1444 roku odbudował Heksamilion – siedmiokilometrowy mur obronny zabezpieczający Przesmyk Koryncki. Ten newralgiczny punkt umacniany i fortyfikowany bywał już w starożytności. Jeszcze delficka Pytia miała przepowiedzieć, że mur trzykrotnie ulegnie najeźdźcom, a odbudowany po raz czwarty pozostanie niezdobyty. Z obliczeń bizantyńskich historyków wynikało, że to właśnie mur Konstantyna jest tą ostateczną konstrukcją. Na Peloponezie i w Konstantynopolu rozbudziły się nadzieje. Tym bardziej, że z północy na Turków maszerowała właśnie armia krzyżowców na czele z Władysławem Warneńczykiem – królem Polski i Węgier. Konstantyn postanowił działać, najechał wasalów sułtana w Attyce i podporządkował sobie Ateny i Teby. Niespodziewanie słabość Turków okazała się tylko chwilą… Murad II najpierw rozgromił wojska krzyżowców pod Warną. Legli król Władysław Warneńczyk i papieski legat Cesarini. Następnie sułtan postanowił ukarać Konstantyna. W 1446 roku 60 tys. armia turecka wtargnęła na Peloponez mordując i niszcząc. Konstantyn oczekiwał wroga za Heksamilionem. Tureckie wojska uderzyły w mur jak potężna burza. Na nic zdała się heroiczna obrona Greków, a później prośby o pokój. Nowoczesna artyleria sułtana w kilka dni zamieniła Heksamilion w stertę gruzów. Jego obrońcy zostali wycięci w pień. Pomyliła się wyrocznia delficka… Cesarskie posiadłości zostały złupione, 60 tys. chrześcijańskich jeńców trafiło do tureckiej niewoli, a Konstantyn musiał przyrzec, że już nigdy nie odbuduje muru.
Konstantyn XI
W 1448 roku z Konstantynopola nadeszły wieści o śmierci cesarza Jana VIII. Konstantyn został wezwany na cesarski tron. Nad Bosfor przybył 12 marca 1449 roku. Zmiany nastąpiły również w Imperium Osmańskim. Umarł Murad II, a sułtański tron odziedziczył dziewiętnastoletni Mehmed II. Nowy turecki władca pragnął jednego… Królowej Miast. Zdawał sobie z tego sprawę Konstantyn XI. Cesarz robił co mógł by przygotować się do obrony swej stolicy. Rozkazał naprawę murów, nałożył nowe cła na posiadających w mieście wielką faktorię Wenecjan, wezwał na pomoc władców Zachodu oraz przystąpił do kościelnej unii florenckiej. A czas naglił. W 1452 roku Mehmed II rozkazał wznieść fortecę Rumeli Hisar na europejskim brzegu Bosforu. Razem z azjatycką częścią fortyfikacji Anadolu Hisar, nowa forteca domknęła cieśninę. Konstantynopol został otoczony. 2 kwietnia 1453 roku u bram cesarskiej stolicy stanęła 160 tys. turecka armia.
53 dni chwały
Mimo błagalnych poselstw pomoc z Zachodu nie nadeszła. Do miasta dotarły tylko trzy genueńskie statki od papieża, transport mąki z Aragonii i garstka ochotników na czele z Genueńczykiem Giovannim Giustiniani Longo. Konstantynopol został sam. Sułtan zażądał kapitulacji. Cesarz Konstantyn odmówił. Postanowił bronić miasta. Do dyspozycji miał około 8 tys. Greków, Wenecjan i Genueńczyków. Komendę nad obrońcami objął Giovanni Longo. Zaczęła się dramatyczna walka o przetrwanie. Dziwne znaki objawiały się na niebie i ziemi. 24 maja w czasie pełni, nastąpiło zaćmienie Księżyca. Ciemności ogarnęły miasto. A Konstantynopol bronił się dalej… na przekór wrogowi i niezwykłym zjawiskom. 28 maja nastała cisza. Cisza przed burzą. Mehmed II zarządził dzień przerwy przed ostatecznym szturmem. Konstantyn zawierzył siebie i miasto Chrystusowi. Wygłosił też ostatnie przemówienie do swych poddanych.
Turecki szturm ruszył bladym świtem 29 maja 1453 roku. W regularnych odstępach czasu kolejne oddziały sułtana atakowały miasto ze wszystkich stron. Mimo to Konstantynopol trwał w zaciętej obronie. Bohatersko dowodził Giovanni Longo, przez sześć godzin odpierając wściekłe tureckie ataki. Wśród swych żołnierzy walczył cesarz Konstantyn. Po południu padł ciężko ranny heroiczny Longo. Obrona zaczęła się chwiać. Turcy poczęli wdzierać się na mury. Wybuchła panika. Konstantyn próbował jeszcze zebrać swych żołnierzy. Było już jednak za późno. Turcy byli w Konstantynopolu. Cesarz zrzucił swe cesarskie szaty i ruszył z mieczem naprzeciw tureckich hord wlewających się do jego stolicy.Nadchodzi godzina ostatecznej bitwy. Zebrałem was wszystkich, aby było jasne, że musicie trzymać się razem jak nigdy dotąd. Zawsze walczyliście wspaniale z wrogami Chrystusa. Teraz obrona waszej ojczyzny i miasta znanego na całym świecie, które niewierni i źli Turcy oblegają od pięćdziesięciu dwóch dni, została powierzona waszemu niezłomnemu duchowi. Nie lękajcie się, mimo że wroga artyleria zniszczyła mury. Zaczerpnijcie moc z Bożej opieki! Okażcie siłę, wznosząc miecze przeciw wrogowi. Wiem, że ta niesforna dzicz, zgodnie ze swoim zwyczajem, ruszy na was z głośnymi okrzykami i nieustannym świstem strzał. (…) W tym boju musicie być niezłomni i pozbawieni lęku oraz pokusy ucieczki, musicie stawić opór z iście Heraklesową siłą. Zwierzę może uciekać przed zwierzęciem, ale wy przecież jesteście mężczyznami, mężczyznami dzielnego serca. Powstrzymacie napór najeźdźców, obrócicie przeciw nim włócznie i miecze, tak aby widzieli, że nie walczą z kimś swego pokroju, ale z mistrzami. (…) Moi towarzysze broni, miejcie w posłuchu swych dowódców i pamiętajcie, że oto nadchodzi dzień waszej chwały – dzień, w którym każdą kroplą krwi zasłużycie na koronę męczeństwa i wieczną sławę.
Zmarł, walcząc samotnie na swym białonogim koniu. Zabił dziesięciu paszów i sześćdziesięciu janczarów, zanim pękła mu włócznia i złamał się miecz. Nie było nikogo, kto ruszyłby z odsieczą. Wzniósł oczy ku niebu i zawołał: „Wszechmogący Boże, Stwórco świata, miej litości nad swym ludem i zmiłowanie dla Konstantynopola!”. Turek ciął go w głowę, nieszczęsny Konstantyn spadł z konia i tak leżał na ziemi w kurzu i krwi. Odrąbali mu głowę i nadziali na włócznię, a ciało pochowali pod krzewem wawrzynu. (Grecka pieśń ludowa)
Kres Bizancjum, kres epoki
Konstantynopol upadł po 53 dniach bohaterskiej obrony. Poległ, walcząc do końca, cesarz Konstantyn XI. Przerażeni mieszkańcy miasta szukali schronienia w świątyni Hagia Sophia i pod kolumną Konstantyna, gdzie według proroctwa zstąpić miał anioł, który ocali miasto. Nie zstąpił… Większość mieszkańców została wymordowana lub pojmana i sprzedana w niewolę. Miasto zostało splądrowane. Sułtan Mehmed II wjechał konno do kościoła Hagia Sophia i przemianował go na meczet. Konstantynopol stał się Stambułem. Dzieje Cesarstwa Rzymskiego na Wschodzie dobiegły końca. Domknęło się średniowiecze.
Z dwu rąk chrześcijaństwa – jedna została odcięta, z dwu oczu jedno wyłupione. (Jan Długosz)
Odtąd tureckie wojska wlewały się do Europy bez najmniejszych, nawet symbolicznych przeszkód. W 1459 roku pod ich naporem upadła Serbia, w 1461 roku Turcy zlikwidowali ostatnią pozostałość Bizancjum – Despotat Morei – i wygnali braci Konstantyna. Później przyszła pora na Bośnię, Albanię, Wołoszczyznę, Mołdawię i Węgry. Panowanie sułtana sięgnęło Dunaju i Karpat. Tureckiej ekspansji oprzeć miała się dopiero Rzeczpospolita.
Nieśmiertelny cesarz
Chociaż Konstantyn XI zginął to w świadomości przyszłych pokoleń pozostał nieśmiertelny, a jego nieugięta postawa przeszła do legendy. Żyjący w tureckiej niewoli chrześcijanie wierzyli, że cesarz nie umarł, a tylko śpi zaklęty w jednej z bizantyńskich bram. Gdy czas się dopełni powstanie i przepędzi muzułmanów ze swej stolicy. Uważny turysta napotka dziś pomnik ostatniego cesarza Bizancjum, nie w uliczkach muzułmańskiego Stambułu, a w Atenach. Stoi tam na cokole w sąsiedztwie najważniejszej greckiej świątyni – Katedry Zwiastowania Matki Bożej – i spogląda na wschód z uniesionym do góry mieczem. Tam go spotkałem. Cesarz śpi nadal. Jego czas jeszcze nie nastał…
Piotr Worwa
Bibliografia:
Cyrulski Marcin, Dzieje upadku, „Dzieje Bizancjum. Zaginione Cesarstwo”, Pomocnik Historyczny POLITYKA, nr 1/2019, s. 114-117.
Nicol Donald, Konstantyn XI – ostatni cesarz Bizancjum, Wydawnictwo MARABUT, Gdańsk 2004.
Konstantynopol zamiast Stambułu. Jak potoczyłyby się losy świata gdyby Bizancjum przetrwało?, „Historia na opak”, Polskie Radio, 10.12.1995 r.
Tytułowa grafika: Mehmed II Zdobywca wkracza do Konstantynopola. Źródło: Jean-Joseph Benjamin-Constant, Wikimedia Commons