Był lipiec 1917 roku. Walił się stary europejski ład, waliła się carska Rosja. Rewolucja lutowa zmiotła z areny dziejów carat, a w kierunku Rosji zmierzał już Lenin. Na Zachodzie na francuskich wybrzeżach lądowali Amerykanie. Klęska Niemiec była nieunikniona. Polski próżno było szukać na mapach świata. Nie istniała od ponad 120 lat. Ale istniał polski żołnierz. I walczył! Walczył we wszystkich armiach zaborczych, na wszystkich polach bitewnych I wojny światowej. Niejednokrotnie przyszło mu strzelać do swych rodaków wcielonych do wojsk przeciwnika. Nawet jednak w tej tragicznej sytuacji, pośród dziejowej zawieruchy, nie gasła chwała polskiego oręża!
W carskiej armii
Od początku I wojny światowej, w carskiej armii, służyło tysiące polskich rekrutów. Najczęściej walczyli w jednostkach rosyjskich. W wojsku cara zdarzały się jednak również oddziały polskie m.in. Legion Puławski w 1914 roku czy Polskie Drużyny Ochotnicze w 1915 roku. Po upadku caratu, 22 czerwca 1917 roku I Ogólny Zjazd Polaków Wojskowych w Rosji w Piotrogrodzie powołał Naczelny Komitet Wojskowy i rozpoczął formowanie na Białorusi I Korpusu Polskiego z gen. Józefem Dowbór-Muśnickim na czele. Później powstały jeszcze II Korpus w Besarabii i III Korpus na Ukrainie.
Obrońcy Stanisławowa
W lipcu 1917 roku polski 1. Pułk Ułanów, wchodzący w skład rosyjskiej 11. Dywizji Piechoty, stacjonował w Stanisławowie. Polscy żołnierze ochraniali miejscową ludność przed napadami i grabieżami umykających na wschód żołnierzy rosyjskich. Śladem Rosjan postępowała niemiecka armia. W trzecim tygodniu lipca pod niemieckim naporem rozpierzchła się rosyjska 19. Dywizja Piechoty stacjonująca na południe od miasta. Niemcy wtargnęli głęboko w teren. 11. Dywizje Piechoty uratować mógł już tylko cud… albo polscy ułani.
24 lipca o godz. 15:00 dowódcę 1. Pułku Ułanów, pułkownika Mościckiego, wezwano do sztabu 11. Dywizji. Gen. Sytin nie rozkazał, ale poprosił Polaków o osłonę odwrotu rosyjskiej piechoty. Sytuacja była bardzo trudna. Polskich ułanów było zaledwie 400. Nie mieli wsparcia artylerii, nie dysponowali karabinami maszynowymi. Naprzeciw siebie mieli wielokrotnie liczniejszą i zaprawioną w bojach niemiecką piechotę. Polacy postanowili nie czekać na nieprzyjaciela. Późnym popołudniem 24 lipca ułani ruszyli do ataku…
Pod Krechowcami
Płk Mościcki, aby stworzyć u Niemców wrażenie znacznej liczebności, podzielił swój pułk na cztery szwadrony. Dowodzili nimi rtm. Dziewicki, ppor. Podhorski, rtm. Sobieszczański i rtm. Żółkiewski. Wkrótce na polach pod Krechowcami błysły w słońcu polskie szable, a do ataku pochyliły się ułańskie lance. W wielu miejscach do szarży na niemiecką piechotę ruszyły szwadrony polskich jeźdźców.
Im bardziej zbliżaliśmy się do wroga, tym bardziej nasilał się ogień. Szwadron nieustannie posuwał się do przodu, nie zważając na straty. Piechota nieprzyjaciela, widząc las pochylonych w ataku lancy i wzniesionych szabel, nie wytrzymała nerwowo i w pojedynkę zaczęła uciekać. My, niby huragan, wdarliśmy się w szeregi przeciwnika, rąbiąc i kłując wszystko, co trafiło pod rękę. (Wspomnienia jednego z podoficerów 1 pułku ułanów)
Na nic zdały się niemieckie karabiny, elitarne jednostki austro-węgierskich Bośniaków i niemieckich Bawarów. Tego dnia nic nie mogło zatrzymać polskich ułanów. Przez kolejnych 5 godz. powtarzali swe natarcia powstrzymując marsz 2 tys. żołnierzy niemieckiej piechoty. W tym czasie cała rosyjska 11. Dywizja Piechoty zdołała się wycofać i wysadzić za sobą mosty. Wtedy na bezpieczne pozycje cofnęli się również polscy ułani.
Najwspanialsza szarża
W starciach pod Krechowcami poległo 31 polskich ułanów, 46 zostało rannych i w większości trafiło do niemieckiej niewoli. Pułk utracił 20% koni. Rosyjskie dowództwo było zaszokowane skalą polskiego zwycięstwa. Gratulacyjny telegram do ułanów wystosował sam Naczelny Wódz rosyjskiej armii gen. Ławr Korniłow.
Dziękuję z całej duszy dowódcy świetnych ułanów polskich, bohaterom oficerom i ułanom za ich pierwszy czyn bojowy pod Krechowcami. Przez czyn ten wskrzesili oni sławę bojową swych przodków i zyskali prawo zajęcia honorowego miejsca w szeregach świetnej kawalerii bratniej. Wspominając szalony atak polskich ułanów pod Somosierrą, jestem przeświadczony, że krew dziadów płynie w ich żyłach wnuków i ta krew jest gwarancją i zabezpieczeniem wolności odradzającej się Polski, przyszłej wolności i samookreślenia się narodów. Na każdy szwadron wyznaczam 10 krzyży Św. Jerzego.
Zwycięstwo krechowieckie stało się głośne nie tylko w Polsce i Rosji, ale również na zachodzie Europy. Oficerowie, podoficerowie i żołnierze zostali obsypani odznaczeniami rosyjskimi, a nawet francuskimi. Wziętych do niewoli ułanów z honorami potraktowali nawet Niemcy. O swych obrońcach nigdy nie zapomnieli też mieszkańcy Stanisławowa.
Bohaterski pułkownik
1. Pułk Ułanów wszedł wkrótce w skład 1. Korpusu Polskiego gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego. Po 1918 roku kontynuował walkę bijąc się o granice odradzającej się Polski. Niepodległości nie odczekał dowódca ułanów płk Bolesław Mościcki. 18 lutego 1918 roku legł w boju z bolszewikami osaczony w okolicach Łunińca na Białorusi. Zmierzał do Warszawy na spotkanie z Radą Regencyjną. Jego testamentem stały się słowa listu, który pozostawił w Stanisławowie.
Dowódca pułku przesyła te kilka słów, które chciał wypowiedzieć przy pożegnaniu: polscy ułani spełnili jedynie swój obowiązek żołnierski i stanęli w obronie honoru armji rosyjskiej, w szeregach której, związani przysięgą i poczuciem obowiązku żołnierskiego walczą. Korzystając ze szczególnej okoliczności, prosimy Radę sławetnego miasta Stanisławowa o przesłanie wyrazów Czci, Miłości, Wierności i synowskiego przywiązania do Ukochanej, Zbolałej i Zniszczonej Ziemi Ojczystej Naszej. Jedynym promieniem jasnym, który nam żyć każe, jest głębokie przekonanie, że ta ukochana Polska Nasza zmartwychwstaje teraz z gruzów i podnosi się do nowego życia, wspaniała, niepodległa i silna. Przodownikowi i budzicielowi militarnego a rycerskiego ducha Polaków, generałowi Piłsudskiemu, wiernemu synowi Ojczyzny – czołem! Niech żyje przyszła potężna polska armja, ostoja Wolności, Niepodległości Ojczyzny naszej! A gdy ta Święta, nareszcie zjednoczona, świtać światu będzie, to wszyscy Jej synowie, po świecie rozsiani, w Niej swe miejsce odnajdą i Jej tylko służyć będą. Niech zagrzmi nad wszystkimi nasze hasło najświętsze: niech żyje Wolna, Niepodległa, Zjednoczona Polska
Pierwszy pogrzeb pułkownika odbył się w Mińsku, w lutym 1918 roku. Kolejny w Warszawie, w sierpniu 1921 roku, po sprowadzeniu prochów Mościckiego do Polski. Bohatera żegnały wtedy najwyższe polskie władze na czele z Józefem Piłsudskim, członkowie francuskiej misji wojskowej, mieszkańcy Warszawy, delegacje ze Stanisławowa i całych Kresów. Imię płk Bolesława Mościckiego przyjął niebawem oddział bohaterskich ułanów, który w II Rzeczpospolitej na zawsze stać miał się 1. Pułkiem Ułanów Krechowieckich… autorów, być może, najwspanialszej szarży I wojny światowej.
Piotr Worwa
Bibliografia:
Bondarew Iwan, Mała bitwa wielkiej wojny, Kurier Galicyjski, nr 18/2017.
Załęczny Jolanta, Patriotyczny przekaz zawarty w losach uczestników walk o niepodległość 1914–1920, „Tak rodziła się Niepodległość. W 100-lecie powstania wolnej Polski”, Towarzystwo Naukowe Płockie, Włocławskie Towarzystwo Naukowe, Płock-Włocławek 2018.
Pierwszy dowódca Pułku Ułanów Krechowickich – audycja Doroty Truszczak z cyklu „Ludzie Niepodległości”, Polskie Radio/Jedynka, 28.05.2018 r.
Tytułowa grafika: Prezydent Ignacy Mościcki w towarzystwie płk. Jana Głogowskiego (obaj konno) przejeżdża przed frontem oddziałów konnych. 1932 rok. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe