„Wysoki Sejmie!” czyli 7 najważniejszych przemówień sejmowych II RP

Parlamentaryzm od wieków związany jest z polską państwowością. Nie dziwi więc fakt, że u progu XX stulecia wraz z odzyskaną Niepodległością, odrodził się polski Sejm. Odtąd stając się jedną z najważniejszych polskich instytucji, trwał na straży polskiej państwowości. I mimo, że zmieniały się konstytucje, a polski ustój ewoluował to Sejm nie utracił swego znaczenia. Do końca II RP pozostał miejscem ożywionej debaty na tematy ważne dla państwa i społeczeństwa. Z sejmowej mównicy wielokrotnie padały słowa, które zmieniały bieg wydarzeń. Słowa, które tworzyły historię! Przed Wami lista przemówień, które poznać powinien każdy Polak… lista 7 najważniejszych przemówień sejmowych II RP!

1. „Ogłaszam pierwszy Sejm wolnej i zjednoczonej Rzeczypospolitej” – Józef Piłsudski
– 10 lutego 1919 roku

Naczelnik Państwa Józef Piłsudski po drodze na otwarcie pierwszego posiedzenia Sejmu Ustawodawczego mija oddział wojskowy, 10 luty 1919 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Przemówienie wygłoszone przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, 10 lutego 1919 roku, na otwarcie pierwszego posiedzenia Sejmu Ustawodawczego. Sejm ten był pierwszym sejmem II Rzeczpospolitej. Składał się z posłów wybranych w bezpośrednich wyborach,  uzupełnionych polskimi posłami parlamentów zaborczych. Działał w latach 1919-1922. Wybrał Naczelnika Państwa i przyjął system rządów parlamentarnych. Uchwalił Małą Konstytucję w 1919 roku i Konstytucję marcową 1921 roku.

Panowie posłowie!

Półtora wieku walk, krwawych nieraz i ofiarnych, znalazło swój tryumf w dniu dzisiejszym. Półtora wieku marzeń o wolnej Polsce czekało swego ziszczenia w obecnej chwili. Dzisiaj mamy wielkie święto narodu, święto radości po długiej, ciężkiej nocy cierpień.

W tej godzinie wielkiego serc polskich bicia czuję się szczęśliwym, że przypadł mi zaszczyt otwierać Sejm polski, który znowu będzie domu swego ojczystego jedynym panem i gospodarzem.

Radość dnia dzisiejszego byłaby stokroć większą, gdyby nie troska, że zbieracie się w chwili niezwykle ciężkiej. Po długiej, nieszczęsnej wojnie świat cały, a z nim i Polska, czekają z tęsknotą upragnionego pokoju. Tęsknota ta w Polsce dziś ziścić się nie może. Synowie Ojczyzny muszą iść, by bronić granic i zabezpieczyć Polsce swobodny rozwój.

Sąsiedzi nasi, z którymi pragnęlibyśmy żyć w pokoju i zgodzie, nie chcą zapomnieć o wiekowej słabości Polski, która tak długo stała otworem dla najazdów i była ofiarą narzucania jej obcej woli przemocą i siłą.

Nie chcemy mieszać się do życia wewnętrznego któregokolwiek z naszych sąsiadów, lecz pozwolić nie możemy, by pod jakimkolwiek bądź pozorem, chociażby pod pozorem rzekomego dobrodziejstwa, naruszano nasze prawo do samodzielnego życia.

Nie oddamy ani piędzi ziemi polskiej i nie pozwolimy, by uszczuplano nasze granice, do których mamy prawo. (…)

Naród polski przez półtora wieku zmuszany był stosować się do praw narzuconych przez obcą przemoc. Nie mogąc normować swego życia według własnej woli, zatracił przez ten długi okres poczucie prawa i wiarę we własne siły.

Obdarzeni dziś zaufaniem narodu, dać mu macie podstawy dla jego niepodległego życia w postaci prawa konstytucyjnego Rzeczypospolitej Polskiej. Na tej podstawie utworzycie rząd, oparty o prawa, przez wybrańców narodu ustanowione. Prawa przez was uchwalone, będą początkiem nowego życia wolnej i zjednoczonej Ojczyzny.

Polska, otoczona zewsząd przez wrogów, musi posiadać armię, która by mogła sprostać swoim ciężkim zadaniom. Macie poprzeć i rozwinąć rozpoczętą budowę wojska, tak by Ojczyzna, zasłonięta piersiami żołnierza, mogła się czuć bezpieczną i przeświadczoną, że honoru jej i praw broni silna i dobrze wyposażona armia.

Wreszcie zwrócicie panowie, niechybnie baczną uwagę na niedomagania naszego życia gospodarczego, upośledzonego przez gospodarkę obcych i zrujnowanego silnie przez wojnę i okupację. W tej dziedzinie należyte uregulowanie spraw znajdującego się w upadku przemysłu i niezbędnych reform agrarnych w duchu postępu i wielkich demokracyj Zachodu stworzy zdrowe podstawy dla siły duchowej narodu i da trwałe podłoże dla budowy jego przyszłości.

Życząc panom powodzenia w ich trudnej i odpowiedzialnej pracy, ogłaszam pierwszy Sejm wolnej i zjednoczonej Rzeczypospolitej Polskiej za otwarty i powołuję najstarszego z panów, posła Ferdynanda Radziwiłła do objęcia tymczasowego przewodnictwa.

2. „Nie ustąpimy przed żadną groźbą zgwałcenia prawa narodu polskiego do wolności” – Wincenty Witos
– 24 lipca 1920 roku

Wincenty Witos udaje się na posiedzenie Sejmu, 3 listopada 1932 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Expose premiera Wincentego Witosa, który stanął na czele koalicyjnego Rządu Obrony Narodowej w okresie inwazji bolszewickiej na Polskę. Gdy Witos obejmował swój urząd sytuacja Polski była dramatyczna. Polskie wojska cofały się na wszystkich kierunkach, a bolszewicy, przekroczywszy Niemen na północy i Zbrucz na południu, coraz szybciej parli na Warszawę. Pierwszym i najważniejszym zadaniem gabinetu Witosa stała się obrona istnienia państwa polskiego. Wicepremierem w rządzie został Ignacy Daszyński. Tak sformowany gabinet robotniczo-chłopski spowodował masowy napływ do polskiego wojska mieszkańców wsi i miast. W sierpniu 1920 roku bolszewicy zostali odparci spod Warszawy, a we wrześniu pobici nad Niemnem. W marcu 1921 roku wojna dobiegła końca. Rząd podpisał traktat pokojowy w Rydze. We wrześniu 1921 roku Witos podał rząd do dymisji.

Wysoki Sejmie!

Zgodny wysiłek stronnictw, reprezentowanych w tej Wysokiej Izbie, konieczność współpracy i konsolidacji całego narodu w chwili dla Państwa tak poważnej, doprowadziły do utworzenia Rządu, który się ma zaszczyt dzisiaj Wysokiej Izbie przedstawić.

Z natury rzeczy Rząd ten nie przychodzi ze szczegółowym programem swej pracy, wychodząc z założenia, że program ten stworzyły i podyktowały wypadki i da się on streścić w słowach niewielu, w słowach: obrona Państwa, zakończenie wojny i zawarcie sprawiedliwego i trwałego pokoju.

W myśl wyrażonych przeze mnie zasad w imieniu tego Rządu mam zaszczyt Wysokiej Izbie przedłożyć następującą deklarację:

„Stajemy przed Wysokim Sejmem jako powołany przez całe przedstawicielstwo narodu Rząd Obrony Narodowej. Obejmując władzę w groźnej dla Ojczyzny chwilą ślubujemy skupić wszystkie siły dla obrony granic Państwa, całości i niepodległości Rzeczypospolitej. Gotowi zawsze do zawarcia trwałego, sprawiedliwego i demokratycznego pokoju, wypisując taki pokój na swoim sztandarze, nie ustąpimy przed żadną groźbą zgwałcenia prawa narodu polskiego do wolności i zjednoczenia.

Powołując lud do broni, uznajemy święty obowiązek Państwa zabezpieczenia żołnierzowi poparcia, inwalidzie opieki wdzięcznej, a rodzinom zarówno zmobilizowanych jak i ochotników czynnej, natychmiastowej i wydatnej pomocy.

Rząd wezwie naród do ofiar koniecznych dla ratowania i ocalenia Ojczyzny i nie zadowoli się jedynie ofiarnością nielicznych jednostek. Od społeczeństwa zaś zażąda męskiej karności, spokoju i posłuchu, jako gwarancji bezpieczeństwa i warunków zwycięstwa.

Odrzucając hasła partyjne, Rząd nie zapomni, że masa ludu pracującego wsi, miast i osad fabrycznych dać musi dzisiaj Polsce krew i trud, aby w niej znaleźć ukochaną Ojczyznę –Matkę, wdzięczną dla wielkiej rzeszy swoich obrońców. Naród nasz stać na to, ażeby się skutecznie obronić i oprzeć wrogom skoro istnieje silna wola i zjednoczenie sił wszystkich.

Nie uchylając się pod żadnym względem od ścisłej demokratycznej kontroli ze strony społeczeństwa, żądać będziemy od każdego obywatela spełnienia obowiązków podyktowanych koniecznością obrony kraju. Zastrzegając sobie wniesienie w Sejmie, lub – w czasie odroczenia jego obrad – w Radzie Obrony Państwa szczegółowych projektów ustaw, związanych z wojną i pokojem, Rząd uważać się będzie za odpowiedzialnego za obronę Ojczyzny i zabezpieczenie jej pokoju. (…)

W chwili obecnej nie wolno ani jednego dnia utracić, aby dopiąć tego, żeby każdy Polak zdolny do noszenia broni stał się żołnierzem. Wszyscy inni mieniem swoim i pracą ożywioną świętym zapałem popierać będą walczących.

Nie osłabiając w niczym wiary we własną narodu siłę, Rząd, wierny sojuszom, uczyni wszystko, co należy, aby uzyskać pomoc od sprzymierzeńców i sojuszników naszych. Demokratyczna Polska przełamać musi uprzedzenia, które w znacznej mierze bez winy narodu polskiego osłabiły te tradycyjne sympatie jakie znajdowała w świece Polska walcząca przez wiek cały z górą o swoje zmartwychwstanie.

Związani każdym uderzeniem serc z naszą bohaterską armią, do której zwracamy się z nakazem: wezwaniem do wytrwania, skupieni z zaufaniem głębokim około Naczelnego Wodza, zjednoczeni w wielkiej pracy dla Polski i pokoju, zwyciężymy”.

3. „Naprawa skarbu” – Władysław Grabski
– 20 grudnia 1923 roku

Władysław Grabski – premier, minister skarbu, profesor ekonomii politycznej, rektor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. 1931 rok. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

20 grudnia 1923 roku swoje expose wygłosił premier Władysław Grabski. Premier jednocześnie pełnił funkcję ministra skarbów. Za najważniejsze zadanie swego rządu Grabski uznał reformę skarbu państwa. Pełniąc stanowisko do 1925 roku ustabilizował sytuacje finansową Polski, zwiększył ściągalność podatku majątkowego i ograniczył wydatki państwa. To za rządów Grabskiego polską walutą ustanowiono polski złoty oraz powołano Bank Polski.

Dominujące znaczenie wśród nich [tj. zadań rządu] mieć będzie zgodnie z sytuacją, w jakiej nasz kraj dziś się znajduje – naprawa skarbu. Doszliśmy bowiem do takiego stanu, że żaden postęp w żadnej dziedzinie, nawet szkolnictwa, nie mówiąc o reformie rolnej lub udoskonaleniach socjalnych, stają się niemożliwe, jeżeli najpierw – i to wkrótce – nie uporamy się z trudnościami finansowymi, które nie tylko paraliżują wszelkie porywy do udoskonalenia naszego stanu wewnętrznego, ale wytwarzają niebezpieczeństwo zarówno utrzymania pokoju wewnętrznego, jak i stanu obronności naszego kraju, wymagającej znaczniejszych nakładów pieniężnych. Naprawa skarbu może być oparta bądź na rachowaniu na pomoc zewnętrzną, bądź na wysiłkach własnych całego społeczeństwa. Nie lekceważąc bynajmniej wielce dobroczynnego oddziaływania na tę naprawę wszelkiej pomocy zagranicznej, rząd stawia sobie za zadanie takie ogniskowanie wysiłków własnych społeczeństwa, aby były one w stanie wyprowadzić nas z dzisiejszego ostrego stanu krytycznego. (…)

Wysiłek niezbędny ze strony społeczeństwa dla dokonania naprawy skarbu rząd proponuje osiągnąć obydwoma dostępnymi dla danego celu sposobami: Z jednej strony zwiększać będzie świadczenia podatkowe i dążyć do wzmożenia dochodów zwyczajnych, z drugiej strony do wzmocnienia dochodów nadzwyczajnych. Absolutnie w ciągu szeregu lat niezbędnych odwoływać się będzie rząd od dobrowolnego zasilania skarbu pożyczkami wewnętrznymi opartymi na dobrze zrozumianym interesie samych subskrybentów. Ażeby świadczenia społeczeństwa na rzecz skarbu utrzymane zostały w granicach istotnie niezbędnych, rząd prowadzić będzie z całą konsekwencją akcję oszczędnościową, bacząc jedynie, aby nie narazić interesów obronności kraju oraz niezbędnego poziomu administracji i oświaty. (…)

Sanację skarbu rząd rozumie jako jednoczesne przeprowadzenie, przy trzymaniu się ściśle równowagi budżetowej, zaprzestania drukowania pieniędzy papierowych na potrzeby skarbu i reformy walutowej. (…) Zdawać sobie jednak z tego trzeba sprawę, że reforma walutowa pociągnie za sobą trudności gospodarcze i dlatego jednocześnie z przeprowadzeniem reformy rząd rozwinie akcję dążącą do podtrzymania życia gospodarczego w okresie jej przeprowadzania i nalega na konieczność pozytywnego załatwienia w sejmie i senacie ustawy o bezrobotnych.

Wykonanie powyższego programu wymaga szybkiego działania ustawodawczego w całym szeregu dziedzin związanych z zapewnieniem dochodów państwowych, oszczędności i reformą stosunków finansowych.

Z tej racji rząd zwróci się do Sejmu w dniu jutrzejszym o uchwalenie szczególnych pełnomocnictw dla rządu, niezbędnych do przeprowadzenia sanacji skarbu i reformy walutowej. (…)

W imieniu rządu wyrażam przypuszczenie, że wysoki sejm nie odmówi mu swego poparcia w realizowaniu nakreślonych zadań.

4. „Nie chciałbym rządzić batem” – Józef Piłsudski
– 29 maja 1926 roku

Marszałek Polski Józef Piłsudski w towarzystwie generała Gustawa Orlicz-Dreszera na moście Poniatowskiego, przed rozmową z prezydentem Stanisławem Wojciechowskim. 12 maja 1926 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

W maju 1926 roku Józef Piłsudski dokonał zbrojonego zamachu stanu przejmując władzę w Polsce. 29 maja Piłsudski wygłosił do przedstawicieli stronnictw sejmowych dosadne przemówienie, w którym tłumaczył motywy swoich działań. Przewrót majowy stał się końcem demokracji parlamentarnej w II RP. Odtąd władza w kraju znajdowała się w rękach marszałka Piłsudskiego i jego stronnictwa zwanego Sanacją. Stan ten utrzymał się do 1939 roku.

Nie będę się wdawał w dyskusję nad wypadkami majowymi. Zdecydowałem się na nie sam, w zgodzie z własnym sumieniem, i nie widzę potrzeby z tego się tłumaczyć.

Głównymi powodami obecnego stanu rzeczy w Polsce – to jest nędzy, słabizny wewnętrznej i zewnętrznej – były złodziejstwa, pozostające bezkarne. Ponad wszystkim w Polsce zapanował interes jednostki i partii, zapanowała bezkarność za wszelkie nadużycia i zbrodnie.

W odrodzonym państwie nie nastąpiło odrodzenie duszy narodu. Gdy wróciłem z Magdeburga i posiadłem władzę, jakiej nikt w Polsce nie piastował, wierząc w odrodzenie narodu, nie chciałem rządzić batem i oddałem władzę w ręce zwołanego przez siebie Sejmu Ustawodawczego, którego wszak mogłem nie zwoływać. Naród się jednak nie odrodził. Szuje i łajdaki rozpanoszyły się. Naród odrodził się w jednej tylko dziedzinie, w dziedzinie walki orężnej, tzn. pod względem odwagi osobistej i ofiarności względem państwa w czasie walki. Dzięki temu mogłem doprowadzić wojnę do zwycięskiego końca. We wszystkich innych dziedzinach odrodzenia nie znalazłem. Ustawiczne waśnie personalne i partyjne, jakieś dziwne rozpanoszenie się brudu i jakiejś bezczelnej, łajdackiej przewagi sprzedajnego nieraz elementu.

Rozwielmożniło się w Polsce znikczemnienie ludzi. Swobody demokratyczne zostały nadużyte tak, że można było znienawidzić całą demokrację.

Interes partyjny przeważał ponad wszystko. Partie w Polsce rozmnożyły się tak licznie, iż stały się niezrozumiałe dla ogółu. To wszystko skierowane było przeciw każdemu, kto reprezentował państwo. Tych reprezentujących państwo było trzech: mnie, jako Naczelnikowi Państwa, obrzydzano życie ciągłą nagonką, oszczerstwami i najwstrętniejszymi potwarzami. Nie upadłem tylko dlatego, że jestem silniejszy od was wszystkich. Drugiego reprezentanta wprost zamordowano, a moralni sprawcy tego mordu uszli bezkarnie. Trzeci padał pod ciężarem męki z powodu sejmu i senatu. Gdy byłem po raz ostatni w Belwederze u pana Wojciechowskiego, żal mi go było. Człowiek tajał, postarzał się pod wpływem pracy sejmu i senatu. Kiedy go usiłowałem namówić do nieulegania wpływom partyjnym, odrzekł, że chciałby partiom oprzeć się, ale czuje, że ulegnie.

Warunki tak się ułożyły, że mogłem nie dopuścić was do sali Zgromadzenia Narodowego, kpiąc z was wszystkich, ale czynię próbę, czy można jeszcze w Polsce rządzić bez bata. Nie chcę uczynić nacisku, ale ostrzegam, że sejm i senat są instytucjami najbardziej znienawidzonymi w społeczeństwie. Róbcie raz jeszcze próbę. Nacisku nie będzie. Żadna siła fizyczna nie zaciąży nad wami. Dałem gwarancję swobodnego obioru Prezydenta i słowa dotrzymam, ale ostrzegam, nie zawierajcie z kandydatem na Prezydenta układów partyjnych. Kandydat na Prezydenta musi stać ponad stronnictwami, winien umieć reprezentować cały naród. Wiedzcie, że w przeciwnym razie nie będę bronił sejmu i senatu, gdy dojdzie do władzy ulica. Nie może w Polsce rządzić człowiek pod terrorem szuj i temu się przeciwstawiam.

Wydałem wojnę szujom, łajdakom, mordercom i złodziejom i w walce tej nie ulegnę. Sejm i senat mają nadmiar przywilejów i należałoby, aby ci, którzy powołani są do rządów, mieli więcej praw. Parlament winien odpocząć. Dajcie możność rządzącym odpowiadać za to, czego dokonają. Niech Prezydent tworzy rząd, ale bez nacisku partyj. To jest jego prawo.

Z kandydaturą moją róbcie, co się wam podoba. Nie wstydzę się niczego, skoro się nie wstydzę przed własnym sumieniem. Jest mi obojętnym – wiele głosów otrzymam. Dwa, sto czy dwieście. Nie robię jednak żadnego nacisku co do wybrania mojej osoby. Wybierajcie tego, kogo będziecie chcieli, szukajcie jednak kandydatów apartyjnych i godnych dla wysokiego stanowiska. Gdybyście tak nie postąpili – widzę wszystko w czarnych dla was kolorach, a dla siebie w barwach przykrych, bo nie chciałbym rządzić batem. Rządzenie batem obrzydziłem sobie w państwach zaborczych.

W rozkazie moim do wojska powiedziałem, że wziąwszy państwo słabe i ledwie dyszące – oddaliśmy obywatelom odrodzone i zdolne do życia. Cóżeście z tym państwem uczynili? Uczyniliście zeń pośmiewisko!

Moim programem jest zmniejszenie łajdactw i utorowanie drogi uczciwości. Czekam, a zapewniam panów, że się nie zmienię. Trzeba przejść ponad partyjne interesy, dać oddech państwu i elektowi. Elekt musi posiadać honor ponad chęć zarobienia kilkudziesięciu groszy. Jeżeli chodzi o mnie, to powtarzam raz jeszcze, że się nie zmienię. Będę ścigał złodziei!

5. „Rozbudzone zostało samopoczucie siły całej Polski” – Eugeniusz Kwiatkowski
– 2 grudnia 1938 roku

Eugeniusz Kwiatkowski – wicepremier i minister skarbu. 1937 rok. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Przemówienie wicepremiera i ministra skarbu Eugeniusza Kwiatkowskiego, w którym przedstawił on bilans 20-lecia Polski niepodległej. W coraz trudniejszej sytuacji międzynarodowej i w cieniu nadchodzącej wojny przemówienie stało się niejako podsumowaniem dokonań II Rzeczpospolitej. Eugeniusz Kwiatkowski był wieloletnim ministrem rządów II RP. Był autorem koncepcji rozwoju handlu morskiego i budowniczym Gdyni, patronował przedsięwzięciu budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego (COP-u).

Wysoki Sejmie!

Rok 1938, bilansowany kiedyś z dalszej już perspektywy historycznej, nie utraci – jak sądzę – tego szczególnego waloru, mocą którego my – współcześni – oceniamy go jako rok ważkich i niezwykłych dla Polski wydarzeń. Już sama zbieżność daty z pierwszym dwudziestoleciem odbudowania niepodległego i w upartym trudzie jednoczonego Państwa nakłania do podsumowania najważniejszych osiągnięć i najistotniejszych postulatów narodowych i państwowych. Z punktu widzenia ściśle gospodarczego jest to rok, w którym po raz pierwszy zarysowały się przed nami w nieco konkretniejszej formie ciężkie skutki ostatniego 7-letniego kryzysu, w którym koniunkturalnie odcięliśmy się już zdecydowanie od poprzedniego załamania, rok, w którym – działając na podstawie nowych zasad i nowego programu – zamykamy wcześniej od zapowiedzi pierwszy cykl planowanych robót publicznych i inwestycyj, związanych z pierwszą preliminowaną w r. 1936 sumą 1.800 milionów złotych i następnie z ustawą o dotacjach na Fundusz Obrony Narodowej. (…)

Z trzech punktów widzenia obejrzeć więc możemy dokładniej nasze polskie bilanse zamknięcia: bilans dwudziestolecia niepodległości, bilans długotrwałego kryzysu i polityki deflacyjnej oraz bilans okresu aktywizacji gospodarstwa i wyników rozwoju tej polityki. Ale nie tylko przeszłość stwarza specialne tytuły dla podkreślenia wagi momentów historycznych w r. 1938. Daje je i rzeczywistość chwili bieżącej.

Polityka zewnętrzna i Armia narodowa święcą w tym roku wielkie tryumfy i wielkie sukcesy. Ich postawa i ich gotowość zamiany słów na czyny zespoliły się z wolą i z wiarą całego narodu. Sprawa powrotu Śląska Zaolziańskiego i polskich gmin na południowej granicy Rzeczypospolitej do Polski, sprawa usymbolizowana w jednym, od wieków polskim Cieszynie, rozdartym nie przez Olzę, ale przez przemoc ludzką, dojrzała w tym roku do rozstrzygnięcia i została we właściwym momencie definitywnie załatwiona. Fakt włączenia w orbitę naszego gospodarstwa tak wysoce uprzemysłowionego okręgu Śląska Zaolziańskiego nie może pozostać bez wpływu ani na nasz program ekonomiczny i inwestycyjny, ani też na ewolucję struktury gospodarstwa polskiego. Nie bez znaczenia gospodarczego, szczególnie dla ziem północno-wschodnich, jest doniosły fakt polityczny, fakt osiągnięcia w r. 1938 normalizacji stosunków z państwem i narodem litewskim, z którym dzieliliśmy w ciągu wieków tyle świetnych i bohaterskich momentów historycznych. (…)

Tak więc silnymi akordami zamykamy pierwsze dwudziestolecie życia państwowego, dwudziestolecie pracy i decyzji na własny rachunek społeczeństwa polskiego, zbierając – jakże cenne – zewnętrzno-polityczne owoce tych dążeń i tych zasad politycznych, których wyrazicielem i wodzem w ubiegłym okresie był Marszałek Józef Piłsudski. (…)

Nikt już dziś nie zdoła wskrzesić rzeczywistego obrazu Polski z lat 1918 – 1920. Ówczesna rzeczywistość wydawałaby się nam koszmarnym symbolem i nierealnym obrazem powszechnej nędzy i zniszczenia. Rolnictwo w tych latach nie było zdolne do wyżywienia własnego kraju, produkcja przemysłowa cofnęła się poniżej 20% stanu przedwojennego, produkcja związana z kardynalnymi wymogami Państwa, obsługująca tak ważne sprawy jak obrona i komunikacja, nie istniała. Nie było gdzie mieszkać, w co się ubrać, czym palić w okresie trwałej zimy. Nie było ani organizacji państwowej, ani pieniędzy, była tylko ruina materialna, wojny lokalne i wojna generalna, plebiscyty i epidemie. Polska w pierwszym okresie niepodległości obejmowała obszar 140.000 km2, W r. 1921 ludność Polski nie dosięgała 27 milionów obywateli.

Ale objawem najgorszym były spustoszenia w psychice powojennej.

Sąsiedzi otoczyli nas lekceważącym mianem państwa sezonowego, a do wnętrza naszego polskiego obozu przeniknęła niewiara we własne siły i opinia o wszechpotędze i wszechmądrości obcych. Tu był odcinek najgroźniejszy, przez który wedrzeć się mogła każdej chwili klęska, decydująca o stuleciach małości Polski.

Tyle widzialnych i niewidzialnych rąk poczęło wypisywać dla nas jakże fałszywy i zgubny kodeks życia.

Granic naszych bronić będą sojusze i umowy, gdyż sami nie jesteśmy w mocy ich obronić. Nie można dźwignąć zubożałego kraju, dopóki nie przekonamy zagranicznych potentatów finansowych, że zasługujemy na skromną, choć wysoko oprocentowaną pożyczkę. Nie możemy produkować u siebie sprzętu techniczno-wojskowego o wysokich wymaganiach, bo to się u nas nie opłaci. Nie możemy przejmować we własne ręce wielkiego przemysłu, gdyż nie mamy odpowiednich fachowców. Nie możemy myśleć o ekspansji węgla polskiego przez morze Bałtyckie, gdyż to jest niedowarzony, fantastyczny pomysł!

Nie w tym zaś leży podstawowa wartość ewolucji, odbytej w okresie tego pierwszego, najtrudniejszego dwudziestolecia naszej samodzielności, iż nowa zjednoczona Polska obejmuje dziś obszar 390.000 km2 z cyfrą ludności, przewyższającą już 35 milionów mieszkańców, nie w tym, że odbudowaliśmy zniszczony kraj i zniszczone gospodarstwo, nie w tym, że uruchomiliśmy długie szeregi nowych działów i nowych okręgów produkcji, ale w tym przede wszystkim, że rozbudzone zostało samopoczucie siły całej Polski i samopoczucie zwartości elementu polskiego.

6. „Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor” – Józef Beck
– 5 maja 1939 roku

Józef Beck wygłaszający przemówienie w Sejmie 5 maja 1939 roku. Źródło: Wikimedia Commons

Przemówienie ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, w którym przedstawiał on sytuację międzynarodową w jakiej znalazła się Polska w 1939 roku. Beck informował Wysoką Izbę o traktacie zawartym z Wielką Brytanią, sojuszu z Francją oraz coraz bardziej napiętych stosunkach z hitlerowskimi Niemcami. Mowa ministra Becka stała się symbolem stanowczego odrzucenia przez Polskę niemieckich żądań. Nie do końca słusznie. Sam Beck cały czas wyrażał przecież gotowość do dalszych rozmów z III Rzeszą. Przemówienie już na zawsze przeszło do polskiej historii jako preludium II wojny światowej.

Wysoka Izbo!

Ażeby sytuację należycie ocenić, trzeba przede wszystkim postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Bez tego pytania i naszej na nie odpowiedzi nie możemy właściwie ocenić istoty oświadczeń niemieckich w stosunku do spraw Polskę obchodzących. O naszym stosunku do Zachodu mówiłem już poprzednio. Powstaje zagadnienie propozycji niemieckiej co do przyszłości Wolnego Miasta Gdańska, komunikacji Rzeszy z Prusami Wschodnimi przez nasze województwo pomorskie i dodatkowych tematów poruszonych jako sprawy, interesujące wspólnie Polskę i Niemcy.

Zbadajmy tedy te zagadnienia po kolei.

Jeśli chodzi o Gdańsk, to najpierw kilka uwag ogólnych. Wolne Miasto Gdańsk nie zostało wymyślone w Traktacie Wersalskim. Jest zjawiskiem istniejącym od wielu wieków, i jako wynik, właściwie biorąc, jeśli się czynnik emocjonalny odrzuci, pozytywnego skrzyżowania spraw polskich i niemieckich. Niemieccy kupcy w Gdańsku zapewnili rozwój i dobrobyt tego miasta, dzięki handlowi zamorskiemu Polski. Nie tylko rozwój, ale i racja bytu tego miasta wynikały z tego, że leży ono u ujścia jedynej wielkiej naszej rzeki, co w przeszłości decydowało, a na głównym szlaku wodnym i kolejowym, łączącym nas dziś z Bałtykiem. To jest prawda, której żadne nowe formuły zatrzeć nie zdołają. Ludność Gdańska jest obecnie w swej dominującej większości niemiecka, jej egzystencja i dobrobyt zależą natomiast od potencjału ekonomicznego Polski.

Jakież z tego wyciągnęliśmy konsekwencje? Staliśmy i stoimy zdecydowanie na platformie interesów naszego morskiego handlu i naszej morskiej polityki w Gdańsku. Szukając rozwiązań rozsądnych i pojednawczych, świadomie nie usiłowaliśmy wywierać żadnego nacisku na swobodny rozwój narodowy, ideowy i kulturalny niemieckiej ludności w Wolnym Mieście.

Nie będę przedłużał mego przemówienia cytowaniem przykładów. Są one dostatecznie znane wszystkim, co się tą sprawą w jakikolwiek sposób zajmowali. Ale z chwilą, kiedy po tylokrotnych wypowiedzeniach się niemieckich mężów stanu, którzy respektowali nasze stanowisko i wyrażali opinię, że to „prowincjonalne miasto nie będzie przedmiotem sporu między Polską a Niemcami” – słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dn. 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduje się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań – to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da!

Te same rozważania odnoszą się do komunikacji przez nasze województwo pomorskie. Nalegam na to słowo „województwo pomorskie”. Słowo „korytarz” jest sztucznym wymysłem, gdyż chodzi tu bowiem o odwieczną polską ziemię, mającą znikomy procent osadników niemieckich.

Daliśmy Rzeszy Niemieckiej wszelkie ułatwienia w komunikacji kolejowej, pozwoliliśmy obywatelom tego państwa przejeżdżać bez trudności celnych czy paszportowych z Rzeszy do Prus Wschodnich. Zaproponowaliśmy rozważenie analogicznych ułatwień w komunikacji samochodowej.

I tu znowu zjawia się pytanie, o co właściwie chodzi? Nie mamy żadnego interesu szkodzić obywatelom Rzeszy w komunikacji z ich wschodnią prowincją. Nie mamy natomiast żadnego powodu umniejszania naszej suwerenności na naszym własnym terytorium.

W pierwszej i drugiej sprawie, to jest w sprawie przyszłości Gdańska i komunikacji przez Pomorze, chodzi ciągle o koncesje jednostronne, których Rząd Rzeszy wydaje się od nas domagać. Szanujące się państwo nie czyni koncesji jednostronnych. Gdzież jest zatem ta wzajemność? W propozycjach niemieckich wygląda to dość mglisto. Pan kanclerz Rzeszy w swej mowie wspominał o potrójnym kondominium w Słowacji. Zmuszony jestem stwierdzić, że tę propozycję usłyszałem po raz pierwszy w mowie pana kanclerza z dn. 28 kwietnia. W niektórych poprzednich rozmowach czynione były tylko aluzje, że w razie dojścia do ogólnego układu sprawa Słowacji mogłaby być omówiona. Nie szukaliśmy pogłębienia tego rodzaju rozmów, ponieważ nie mamy zwyczaju handlować cudzymi interesami. Podobnie propozycja przedłużenia paktu o nieagresji na 25 lat nie była nam w ostatnich rozmowach w żadnej konkretnej formie przedstawiona. Tu także były nieoficjalne aluzje, pochodzące zresztą od wybitnych przedstawicieli Rządu Rzeszy. Ale, proszę panów, w takich rozmowach bywały także różne inne aluzje, sięgające dużo dalej i szerzej niż omawiane tematy. Rezerwuję sobie prawo w razie potrzeby do powrócenia do tego tematu.

W mowie swej pan kanclerz Rzeszy jako koncesje ze swej strony proponuje uznanie i przyjęcie definitywne istniejącej miedzy Polską a Niemcami granicy. Muszę skonstatować, że chodziłoby tu o uznanie naszej de jure i de facto bezspornej własności, więc co za tym idzie, ta propozycja również nie może zmienić mojej tezy, że dezyderaty niemieckie w sprawie Gdańska i autostrady pozostają żądaniami jednostronnymi.

W świetle tych wyjaśnień Wysoka Izba oczekuje zapewnie ode mnie, i słusznie, odpowiedzi na ostatni passus niemieckiego memorandum, który mówi: „Gdyby Rząd Polski przywiązywał do tego wagę, by doszło do nowego umownego uregulowania stosunków polsko – niemieckich, to Rząd Niemiecki jest do tego gotów”. Wydaje mi się, że merytorycznie określiłem już nasze stanowisko.

Dla porządku zrobię resumé.

Motywem dla zawarcia takiego układu byłoby słowo „pokój”, które pan kanclerz Rzeszy z naciskiem w swym przemówieniu wymieniał.

Pokój jest na pewno celem ciężkiej i wytężonej pracy dyplomacji polskiej. Po to, aby to słowo miało realną wartość, potrzebne są dwa warunki: 1) pokojowe zamiary, 2) pokojowe metody postępowania. Jeżeli tymi dwoma warunkami Rząd Rzeszy istotnie się kieruje w stosunku do naszego kraju, wszelkie rozmowy, respektujące oczywiście wymienione przeze mnie uprzednio zasady, są możliwe. Gdyby do takich rozmów doszło – to Rząd Polski swoim zwyczajem traktować będzie zagadnienie rzeczowo, licząc się z doświadczeniami ostatnich czasów, lecz nie odmawiając swej najlepszej woli.

Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor.

7. „Dziś rozpoczął się nowy etap tysiącletniej walki” – Wacław Makowski
– 2 września 1939 roku

Przemówienie marszałka sejmu Wacława Makowskiego, 28 listopada 1938 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

2 września 1939 roku trwała już wojna. Płonęły polskie granice, płonęły polskie miasta i wsie. Walczyło polskie wojsko. W obliczu niemieckiej agresji, polski Sejm zebrał się na swoim ostatnim posiedzeniu. Przewodniczył marszałek sejmu Wacław Makowski. To właśnie on wygłosił płomienne przemówienie pełne wiary w zwycięstwo. Posiedzenie zakończyło się po 40 minutach. Uchwalona została regulacja, która pozwoliła posłom i senatorom pełnić czynną służbę wojskową. Wielu parlamentarzystów skorzystało z niej i z Sejmu wyruszyło na front. Był to ostatni akt wolnego Sejmu wolnej Rzeczpospolitej.

Wysoka Izbo!

Najeźdźca znowu wdarł się na Ziemie Polskie. Nasza niezmienna dobra wola uczciwego sąsiedzkiego współżycia napotkała na zbrodniczy opór.

Wojna, którą rozpoczął wróg, toczy się nie tylko o Pomorze i Śląsk, nasze granice i nasze bogactwa – wojna toczy się o nasz byt, o nasze prawo, o świętą ideę wolności i sprawiedliwości.

Jeszcze nie obeschła po pierwszej wojnie, którą rozpętały Niemcy lat temu dwadzieścia pięć, dziś wszystko zaczyna się na nowo. Na nowo cała Europa będzie ogarnięta pożarem. Dwadzieścia pięć lat temu prosiliśmy możnych tego świata, jak o łaskę, o prawo walczenia pod własnym sztandarem. Dzisiaj wielka Rzeczypospolita swoją zjednoczoną potęgą, fizyczną i duchową, staje do stanowczej rozprawy na rzucone jej przez wroga wyzwanie.

Od czasu, kiedy zrządzeniem Opatrzności przodkowie nasi na tej ziemi założyli swój dom, zawiązany został pomiędzy ziemią a narodem nierozerwalny ślub. Ziemia należy do narodu i naród należy do ziemi.

Nigdzie bodaj na świecie związek ten nie jest tak ścisły, bo kraju naszego nie bronią fizyczne przeszkody; granice jego, na przestrzał otwarte, niezłomną mają obronę we krwi i sile narodu. Nieraz przychodzili tu z różnych stron świata najeźdźcy, zaściełali trupem nasze ziemie, rzadko uchodząc z życiem.

Wszystko to razem: nasza krew, nasza ziemia, nasza historia – stworzyło zwycięstwo duchowi polskiemu.

Podczas gdy hasłem naszego wroga jest: „tu się ma słuchać rozkazu” – zawołanie polskie brzmi: „za wolność naszą i waszą”.

Ta wojna, której uczestnikami staliśmy się obecnie, trwa nie od dziś. Toczy się ona od tysięcy lat.

Wojna pomiędzy wolnością a niewolą, pomiędzy sprawiedliwością a gwałtem, pomiędzy bronieniem ziemi swojej, praw swoich i najwyższych wartości ludzkich Narodu Polskiego a chciwą zaborczością najeźdźcy.

Dziś rozpoczął się nowy etap tysiącletniej walki.

Przyjmujemy ją ze spokojem jako zadanie wyznaczone Narodowi naszemu przez Opatrzność. W imię wolności, w imię prawdy i wszystkiego, co jest szlachetne w człowieku, walkę tę wygrać musimy i wygramy.

W chwili, kiedy żołnierze nasi ścierają się w krwawych zapasach – złóżmy przede wszystkim hołd nieśmiertelnej pamięci Józefa Piłsudskiego. On to przywrócił Polsce wielkie imię pomiędzy narodami, dał jej sztandary bojowe, opromienione chwałą wspaniałych zwycięstw.

Tego imienia i tych sztandarów nie damy na pohańbienie.

W imieniu całego Narodu, którego tu jesteśmy przedstawicielami, w imieniu wszystkich, którzy mają szczęście być obywatelami polskimi, stwierdzamy, iż tego szczęścia bronić będziemy jako najwyższego dobra na ziemi.

(…) A najeźdźca, który w swym krwiożerczym opętaniu szuka śmierci na Ziemi Polskiej, niech wie, że ją znajdzie, że – jak to już bywało w historii, Polska będzie dla niego nieubłaganym, karzącym mieczem Przeznaczenia.

Tak nam dopomóż Bóg!

Piotr Worwa

Bibliografia:

Jarosiński Mariusz, 94. rocznica reformy walutowo-skarbowej premiera W. Grabskiego, dzieje.pl, 11.01.2018 r.

Jurszo Robert, Rząd Obrony Narodowej Wincentego Witosa, dzieje.pl, 24.07.2015 r.

166. Posiedzenie Sejmu Ustawodawczego – 24 lipca 1920 r., sierpień1920.pl

Przemówienie Józefa Piłsudskiego na otwarcie Sejmu Ustawodawczego 10 lutego 1919, jpilsudski.org

Przemówienie Marszałka Józefa Piłsudskiego do przedstawicieli stronnictw sejmowych 29 maja 1926 r., jpilsudski.org

„Ta wojna toczy się od tysięcy lat”, niezalezna.pl, 02.09.2016 r.

Encyklopedia.pwn.pl

Tytułowa grafika: Obrady Sejmu pod przewodnictwem marszałka Sejmu Ignacego Daszyńskiego, 1928 rok. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dodaj komentarz