Wierzenia Słowian cz. 1 – demony nocy i śmierci

Przedchrześcijańska historia ziem polskich ginie w mrokach średniowiecza. Pytań jest wiele, odpowiedzi mało, a wiarygodnych źródeł jeszcze mniej. Jedną z największych niewiadomych tamtego okresu pozostaje kwestia wierzeń i religijnego kultu mieszkańców ówczesnych ziem nad Wisłą, Wartą i Bugiem. Tysiąc lat chrześcijaństwa zniekształciło, zmieniło, a często bezpowrotnie zatarło dawne słowiańskie tradycje. Mimo upływu czasu relikty dawnych wierzeń w szczątkowej formie tliły się na polskiej wsi jeszcze sto lat temu. Badania historyków, etnografów i pasjonatów kultury ludowej, którzy na przełomie XIX i XX wieku wyruszyli na polską wieś pozwalają choć trochę zrekonstruować dawne słowiańskie wierzenia. Warto się z nimi zapoznać. Przecież nawet dzisiaj w powiedzeniach, przesądach i regionalnych zwyczajach słychać jeszcze echa dawnych tradycji. A jak prezentował się panteon demonicznych istot, których lękali się nasi pradziadowie? Właśnie tak!

Zmora

Zmora, zwana także marą, była istotą, która pojawiała się nocą aby męczyć i dusić pogrążonego we śnie człowieka. Mogła to być osoba żyjąca lub dusza zmarłej kobiety. Przyjmowała najróżniejsze postacie – kota, łasicy, szczura, myszy, żaby, a nawet konia czy kudłatego potworka. Zmora męczyła śpiącego człowieka siadając mu na piersi lub wysysając jego krew. Atakowała szczególnie osoby śpiące na wznak, kobiety w połogu, młode dziewczęta lub osoby, które z jakichś powodów nienawidziła. Potrafiła dręczyć również zwierzęta. Zmorą zostawała osoba posiadająca dwie dusze albo… siódma córka. Aby przechytrzyć zmorę należało zmienić miejsce snu albo jego pozycję – w miejscu głowy ulokować nogi. W pobliżu łóżka warto było położyć brzozową miotłę, cierniowe gałęzie, nóż lub siekierę, tak aby przybywająca zmora pokaleczyła sobie nogi. Fot. “The Nightmare”, Henry Fuseli, Wikimedia Commons

Nocnica

Nocnica, zwana płaczką, była skrzydlatą istotą nękającą nocami dzieci. W dzień ukrywała się w lasach i zagajnikach, a w nocy przybywała do ludzkich domostw by dręczyć najmłodszych. Matki starały się chronić dzieci przed działalnością nocnic. Gdy słońce zachodziło krwawo za horyzont należało wymówić formułę: „Zaże, zaże, zażycki – weźcie memu dziecku nocnicki”. Bywało też, że matka trzymając dziecko na rękach stawała w drzwiach chałupy, a pierworodny syn obiegał domostwo głośno wołając „Są tu nocnice”. Matka odpowiadała „Są”, a chłopak kończył obrzęd wykrzykując trzykrotnie „Niech zginą, niech przepadną”. Fot. Francisco Goya, Wikimedia Commons

Strzygoń

Strzygoń, zwany też upiorem lub wampierzem, był człowiekiem, który po śmierci opuszczał swój grób. W wyznaczone dni roku – rocznice swej śmierci, noc pełni księżyca lub inny w jakiś sposób specjalnie wybrany dzień – wychodził z grobu i wędrował po okolicy. Najczęściej wyglądał tak jak w dniu swego pogrzebu, mógł jednak przybierać postać kościotrupa lub cienia. Gdy nadchodził, wokół rozchodziło się przejmujące zimno lub cmentarny zapach, słychać było chrzęst kości. Strzygoń odwiedzał miejsca ważne dla niego za życia, płatał figle sąsiadom, wyprowadzał nocnych wędrowców na bezdroża. Najgroźniejsze strzygonie dusiły osoby pogrążone we śnie oraz wysysały z nich krew. Strzygoniem po śmierci zostawała osoba, która rodziła się z dwiema duszami lub dwoma rzędami zębów. Aby unieszkodliwić strzygonia należało odkopać jego grób oraz przebić jego pierś osikowym kołkiem lub zębem z brony. Często wystarczyło jednak tylko przewrócić nieboszczyka twarzą ku dołowi. Fot. FAL, Wikimedia Commons

Boginka

Boginka, inaczej zwana mamuną, była niebezpieczną istotą podmieniającą niemowlęta. Boginki najczęściej przyjmowały postać szpetnej i chudej kobiety o długich zwisających piersiach. Czasami posiadały zwierzęce nogi. Zamieszkiwały zarośla nad brzegami rzek i jezior. Całymi dniami prały swe odzienie uderzając w nie kijankami (drewniane łopatki do prania bielizny) i wydawały dziwne odgłosy przypominające płacz. Nocami zakradały się do wiejskich zabudowań, porywały ludzkie dzieci, a na ich miejsce podrzucały swoje potomstwo. Potrafiły zamienić dziecko już w łonie matki, najczęściej uprowadzały jednak niemowlęta. Szczególną nienawiścią darzyły kobiety ciężarne i położnice. Boginkami zostawały najczęściej samobójczynie lub kobiety, które umarły podczas porodu albo zabiły swoje dziecko. Aby uchronić dziecko przed podmianą należało chronić je dzień i noc oraz unikać blasku księżyca padającego na dziecięcą twarz. Przed działalnością boginek miały chronić czerwona tasiemka zawiązana na dziecięcej rączce lub czerwona czapeczka. Wszelkiego rodzaju upośledzenia, choroby oraz przypadki nienormalnego rozwoju dziecka najczęściej uznawano jako wynik podmiany dziecka przez boginkę. Odtąd nazywano je odmieńcem. Wielokrotnie prowadziło to do tragedii, głośny płacz bitego odmieńca miał bowiem spowodować przybycie boginki i odzyskanie porwanego dziecka. Bicie, głodzenie i złe traktowanie dzieci uznanych za podmienione wielokrotnie prowadziło do ich śmierci. Fot. Maria Apoleika, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

Marzanna

Marzanna, zwana Śmiercichą, była bóstwem śmierci. Aż do XIX wieku na polskiej wsi rozpowszechniony był zwyczaj topienia albo palenia Marzanny, a raczej symbolizującego ją snopa słomy odzianego w kobiecy strój. Obrzęd rozprawy z Marzanną wykonywany był co roku w tzw. Białą Niedzielę – IV niedzielę Wielkiego Postu. Zgromadzeni chłopi śpiewali wtedy głośno: „Śmierć się wije po płotu, szukający kłopotu”. Marzanna symbolizowała nie tylko śmierć, ale najprawdopodobniej również okres zimowy, gdy zamiera wegetacja roślin. Fot. Mhapon, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

Śmierć  

Śmierć była zjawiskiem przerażającym ludzi w każdym czasie i w każdym miejscu na Ziemi. Nie inaczej było na ziemiach polskich. Dawne słowiańskie wyobrażenia śmierci najdłużej zachowały się na Podlasiu. Śmierć przyjmowała tam postać wysokiej, chudej baby z białą twarzą i wielkimi zębami. Ubrana była w ciemną płachtę, a w ręku niosła worek, do którego zbierała ludzkie dusze. Jej nadejście zwiastowało wycie psów, rżenie koni lub pohukiwanie puszczyka. Z czasem śmierć na ziemiach polskich coraz bardziej przybierała wygląd znany z chrześcijańskich malowideł – kościotrupa z kosą, albo trupiej postaci odzianej w biały całun. Co ciekawe ewolucje wyobrażeń śmierci ułatwiły dawne zwyczaje. Żałobę u Słowian symbolizował bowiem biały kolor. Śmierci nie dało się pokonać. Mimo to, ludowy folklor pełen był opowieści o sprytnych chłopach, którym udało się przechytrzyć kostuchę. Koniec końców jednak śmierć zawsze wygrywała i wracała do swego odwiecznego zajęcia… Fot. Gustave Doré, Wikimedia Commons

Morowa Dziewica

Morowa dziewica, zwana też morowicą, była demonem, którego pojawienie się zwiastowało nadciąganie morowego powietrza. Przyjmowała postać bladej, wychudzonej i bardzo wysokiej dziewczyny okrytej białym całunem. Z niesionej na ramieniu białej płachty rozsiewała zarazę, która powodowała śmierć całych miast i wiosek. Fot. Gustave Doré, Wikimedia Commons

Piotr Worwa

Bibliografia:

Baranowski Bohdan, W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska, Replika, Poznań 2019.

Baranowski Bohdan, Pożegnanie z diabłem i czarownicą. Wierzenia ludowe, Replika, Poznań 2020.

Tytułowa grafika: „Chochoły”, obraz Stanisława Wyspiańskiego

Dodaj komentarz