• Home
  • Rozbiory
  • W okopie Bóg się rodzi czyli bożonarodzeniowy rozejm 1914 roku

W okopie Bóg się rodzi czyli bożonarodzeniowy rozejm 1914 roku

Święta Bożego Narodzenia to święty czas. Atmosfera i magia tych niezwykłych dni od wieków sprawiały, że ludzie choć na chwilę stawali się lepsi. Wielokrotnie działo się to na przekór życiowych tragedii, katastrof i wojen. Ludzie przecież w głębi serca są dobrzy i wszyscy pragną pokoju. Szczególnie gdy rodzi się Bóg…

„Cicha Noc” pod Ypres

Sto lat temu Europę rozdzierała jedna z najkrwawszych wojen w historii – I wojna światowa. Wigilia Bożego Narodzenia Anno Domini 1914 zastała w okopach miliony żołnierzy. Na co dzień patrzyli śmierci w oczy, byli zmęczeni, zrezygnowani, przerażeni. Niemcy, Brytyjczycy, Francuzi, Polacy, Rosjanie… wszyscy chcieli żyć, wszyscy tęsknili za rodzinami. Tym bardziej, że nadchodził święty czas Bożego Narodzenia.

Żołnierze brytyjscy i niemieccy podczas rozejmu bożonarodzeniowego w 1914 roku. Źródło: Imperial War Museums, Wikimedia Commons

I stał się cud! 24 grudnia 1914 roku w okopach pod Ypres w Belgii żołnierze wrogich armii, Niemcy i Brytyjczycy, spontanicznie zaprzestali działań zbrojnych.

To była piękna księżycowa noc, mróz skuł ziemię, było biało prawie wszędzie. Około 7 lub 8 wieczorem było sporo zamieszania w niemieckich okopach. Były oświetlone, sam nie wiem, czym. A potem Niemcy zaśpiewali „Cichą noc”. Cóż za piękna melodia, pomyślałem. To był jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Nigdy go nie zapomnę. (brytyjski szeregowy Albert Moren)

Tego wieczoru w okopach pod Ypres nie zginął nikt. Wkrótce do unoszącego się z niemieckich okopów, przystrojonych choinkami i lampkami, śpiewu Stille Nacht dołączyło angielskie Silent Night. Tak zaczynał się rozejm bożonarodzeniowy. Na przekór dowódcom, polityce i propagandzie… zwyciężyło dobro. Po chwili ziemia niczyja zaroiła się od żołnierzy. Nikt nie strzelał. Wrogowie witali się wzajemnie, składali sobie życzenia, wymieniali się podarkami. Niemcy ofiarowali Brytyjczykom piwo, Anglicy obdarowali Niemców śliwkowym puddingiem. We wspólnych mogiłach grzebano żołnierzy wszystkich narodowości. Odbywały się wspólne modły. W niebo unosił się wielojęzyczny szept: Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Świąteczny wieczór zakończył mecz piłkarski. Sportowe zawody przerwał dopiero kolczasty drut, który przebił piłkę.

Legioniści przy krzyżu na Przełęczy Legionów w 1914 roku. Źródło: Wikimedia Commons

Według szacunków historyków w bożonarodzeniowym rozejmie uczestniczyło ok. 100 tys. żołnierzy. W wielu przypadkach wigilijna atmosfera udzieliła się nawet muzułmańskim Algierczykom i Hindusom. Rozejm zakończył się 26 grudnia, choć zdarzały się miejsca gdzie żołnierze walkę wznowili dopiero 31 grudnia.

Polski dramat

I wojna światowa okazała się dramatem dla setek tysięcy polskich żołnierzy, wcielonych do zaborczych armii, zmuszonych strzelać do rodaków. W wojenne wigilijne wieczory nieraz rozpoznawali się oni dzięki polskim kolędom.

Chłopcy nasi w okopach zaczęli śpiewać „Bóg się rodzi”. I oto z okopów rosyjskich Polacy, których jest dużo w dywizjach syberyjskich, podchwycili słowa pieśni i poszła w niebo z dwóch wrogich okopów! Gdy nasi po wspólnym odśpiewaniu kolęd krzyknęli: „Poddajcie się, tam, Polacy!” nastała chwila ciszy, a później – już po rosyjsku: „Sibirskije striełki nie sdajutsia”. Straszna jest wojna bratobójcza. Podobno jeden z naszych chłopców wziął do niewoli ojca swego, którego zabrali do wojska rosyjskiego. (podporucznik I Brygady Legionów Felicjan Sławoj Składkowski)

Zimą 1914 roku rosyjskie oddziały parły na zachód, a na południu poczęły wlewać się w beskidzkie doliny. Do walki z nimi rzucona została 2. Brygada Legionów. Polskim legionistom zacięte walki przyszło toczyć w ciężkim górskim terenie, śniegu i błocie. To właśnie w karpackich lasach zastała ich Wigilia roku 1914. Surowe warunki wojenne i pogodowe nie przeszkodziły polskim żołnierzom w celebracji świątecznego wieczoru. Żołnierze i oficerowie zgromadzili się przy ogniskach, podzielili się opłatkiem, posilili się wigilijną strawą. Walki ucichły. Na linii frontu na ten jeden wieczór zapanował… pokój.

Moskale siedzą cicho, nasi też się nie ruszają. Na święta mamy cichy rozejm. Na Wilię dzisiejszą we wszystkich oddziałach robią przygotowania. (August Krasicki, oficer Legionów Polskich)

Oddziały II Brygady w czasie bitwy pod Rafajłową. Źródło: Stanisław Janowski, Wikimedia Commons

Zakazany pokój

W kolejnych latach I wojny światowej bożonarodzeniowy rozejm już nigdy nie powtórzył się na taką skalę. Zadbali o to dowódcy i politycy. Za próby bratania się z wrogiem groziła odtąd śmierć, a na wigilijne wieczory planowano artyleryjskie ostrzały  i naloty. Rosła brutalność i liczba ofiar. Wielcy tego świata dopilnowali by w okopach już nigdy nie zapanował „pokój ludziom dobrej woli”.

Piotr Worwa

Bibliografia:

Koprowski Marek, Legiony. Droga do legendy. Nie tylko I Brygada. 1915-1916, Wydawnictwo Replika, Poznań 2018.

Kowalski Waldemar, Rozejm bożonarodzeniowy – świąteczne pojednanie żołnierzy w 1914 r., dzieje.pl, 24.12.2016.

Pytko Kazimierz, Za kajzera, cara i cesarza… za Polskę!, Focus Historia Ekstra, 5/2018, s. 50-67.

Tytułowa grafika: Żołnierze II Brygady Legionów Polskich podczas walk w Karpatach. Pozycje między Rafajłową a Zieloną, listopad 1914 roku. Źródło: Wokimedia Commons

 

Dodaj komentarz