„Obsługi dział biły się aż do śmierci” czyli bitwa o Wysoką

1 września 1939 roku zapłonęły polskie granice. Z zachodu, północy i południa runęły na Polskę pancerne masy niemieckich wojsk. Płonął zbombardowany Wieluń, broniło się Westerplatte, na południu już o godzinie 3.00 rano polskie czaty w Jabłonce meldowały o światłach samochodów i wielkim szumie silników tuż za granicą polsko-słowacką. Nadchodziła burza…

Jabłonka w ogniu

O godzinie 4.45 niemiecka artyleria otworzyła ogień na Jabłonkę. Polską granice przekroczyły niemieckie 4. Dywizja Lekka oraz 2. Dywizja Pancerna. Pierwszy opór Niemcom postawił 1. Pułk Piechoty KOP ppłk Wojciecha Wójcika. Jego siły były jednak zbyt słabe by zatrzymać niemieckie natarcie. O godz. 8.00 padła Jabłonka.

Cała dolina od Orawy pełna setek czołgów, samochodów pancernych i transportowych, sunących na Jabłonkę, Spytkowice i na Czarny Dunajec.  Nie zrozumcie mnie źle, 1 pułk KOP spełni rolę Leonidasa, ale myślcie o swoim skrzydle i tyłach. (Meldunek płk Janusza Gaładyka do sztabu Armii „Kraków”)

Nim wybiło południe 1 września kolumny 2. Dywizji Pancernej wlały się do Spytkowic. Niemcy rozpoczęli przegrupowanie oraz przygotowania do decydującego ataku na Wysoką. To na jej wzgórzach okopywała się właśnie 10. Brygada Kawalerii Zmotoryzowanej płk Stanisława Maczka…

Jako pierwsi opór Niemcom przekraczającym południową granicę Polski postawili żołnierze 1. Pułku Piechoty KOP. Zdjęcie mojego autorstwa, 2018 rok.

Krytyczna sytuacja na południowym skrzydle Armii Kraków spowodował, że już 1 września 10. Brygada Kawalerii Zmotoryzowanej została skierowana do walki. Zdjęcie mojego autorstwa, 2018 rok.

Wypad na Spytkowice

Od wczesnych godzin porannych do Krakowa napływały dramatyczne meldunki z południa kraju. Szybkie postępy niemieckie zaczęły grozić oskrzydleniem całej Armii Kraków. Błyskawicznie zrozumiał to jej dowódca gen. Antonii Szyling. Bez konsultacji z naczelnym dowództwem zdecydował się pchnąć na południe swój jedyny odwód – 10. Brygadę Kawalerii Zmotoryzowanej. Ta w rejonie walk zameldowała się późnym popołudniem 1 września. Dowództwo na odcinku Jordanów objął płk Kazimierz Dworak. Wtedy też zapadła decyzja o przeprowadzeniu nocnego wypadu na niemieckie oddziały stacjonujące w Spytkowicach. Późną już nocą polscy żołnierze wyruszyli z Toporzyska przedzierając się przez gesty las. Bladym świtem 2 września, około godz. 4.00 rano rozpoczęła się walka.

Uderzenie było przeprowadzone brawurowo na sygnał rakietą, jednocześnie całym frontem. Powstało zamieszanie u Niemców a 2. Komp. Dotarła nawet do miejsca, gdzie stał sztab niemiecki. Wypad dał wielkie rezultaty w stratach u Niemców, zniszczono radiostację dowodzenia na samochodzie, spalono i uszkodzono ok. 40 czołgów, wzięto jeńców. (relacja mjr Rotha, dowódcy batalionu Obrony Narodowej „Zakopane”)

W rzeczywistości straty niemieckie nie były aż tak duże jak w relacjach uczestników wypadu. Walka trwała około pół godziny, a rosnąca z każdą chwilą przewaga wroga zmusiła polskich żołnierzy do odwrotu.

Najskuteczniejszą bronią przeciwpancerną, którą dysponowali Polacy pod Wysoką były działka boforsa. Zdjęcie mojego autorstwa, 2018 rok.

W boju o Wysoką wzięło udział 7 dział boforsa. Fot. Rafał Worwa, 2021 rok.

Bitwa o Wysoką

Rankiem 2 września gęsta mgła zaległa w dolinie Pożogi, potoku oddzielającego Spytkowice od Wysokiej. Z oddali dobiegały odgłosy walki w Spytkowicach. Polscy żołnierze trwali w oczekiwaniu na niemiecki atak. Na zboczach Wysokiej czekały już rozlokowane polskie działka przeciwpancerne Bofors – sześć Brygady Kawalerii i jedno KOP-u. Na stanowiskach zaległa polska piechota i ochotnicy, których z budowy wiaduktu w Chabówce przyprowadził inżynier Jan Różycki. Około godziny 5.00 niemieckie czołgi ruszyły do ataku. Celny ogień polskich boforsów odrzucił atak. Na przedpolu pozostały pierwsze dymiące wraki niemieckich pojazdów.

Od Spytkowic i dalej, z głębi karpackiej panoramy, biło w Wysoką i Górę Ludwiki pięć niemieckich dywizjonów. Czarny dym zasnuł las, wieś, pola, ludzie przywarli do ziemi. Daleko, zza pleców odpowiadać zaczęły polskie działa: strzelał spod Naprawy dywizjon artylerii motorowej brygady. To było przygotowanie. Zaraz potem 70 niemieckich czołgów wypełzło od Spytkowic, rozrzucone szerokim łukiem miażdżyły spopielałe pola, potężniały, rosły w celownikach. (Ryszard Zieliński, „Wrzesień pod Karpatami”)

Załogi polskich armat przeciwpancernych biły się do upadłego. Z walk na Wysokiej uratowało się tylko jedno działo boforsa. Fot. Rafał Worwa, 2021 rok.

W decydującym momencie Niemcy rzucili na Wysoką około 200 czołgów i pojazdów pancernych. Zdjęcie mojego autorstwa, 2018 rok.

Pancerna nawałnica

Po godz. 9.00 oddziały niemieckie przystąpiły do decydującego natarcia. Na zbocza Wysokiej rzuconych zostało około 200 czołgów wspartych przez piechotę i morderczy ostrzał artyleryjski. Pancerne masy parły do przodu rażone ogniem polskich obrońców. Na ich drodze znalazł się jedyny na tym odcinku działon przeciwpancerny kpr. Antoniego Samujło. Przy armacie uwijał się kpr. Franciszek Dziuba. Niemcy byli coraz bliżej, kończyła się amunicja. Dziuba walił jednak jak szalony. Ze stanowiska nie zszedł. Padł trafiony pociskiem do końca walcząc z nacierającymi czołgami. Polska obrona słabła. Milknąć zaczęły kolejne działa. Spod wzgórza brawurowo ostrzeliwały się jeszcze dwa ckm-y kpr. Wincentego Dziechciarza.

Dziechciarz przylgnął do przyrządów. Przywarli inni, w ziemię wgryzieni, z działkiem w jedno zespoleni, napięci aż do skurczu, czekający. Żołnierze wyborowi, szkoleni, wożeni, teraz wzrokiem, wolą całą, strachem, gniewem do pysków olbrzymiejących potworów przylgnięci, myśliwi przyczajeni. Plunęli wreszcie… Dławił się ogniem zygzak dziewięciu działek, sprawnie, celnie bijących. Ogromne półkole czołgów ryknęło pełną mocą silników, szybciej porwało się naprzód, ale już jeden zwinął, skręcił się wokół osi, z drugiego buchnęły płomienie. Niektóre ciągle pełzły w przód, inne zawahały się jakby, a polscy działonowi zwinnie, błyskawicznie, z celu na cel lufy pepanców przerzucali. Rzetelnie znali swe rzemiosło. (Ryszard Zieliński, „Wrzesień pod Karpatami”)

Po godz. 10.00 niemieckie czołgi wdarły się na szczyt Wysokiej łamiąc opór ostatnich polskich dział strzelających z rejonu dworskich zabudowań. Legł kapral Dziechciarz. Polacy w porządku wycofali się w kierunku Jordanowa, gdzie na linii rzeki Skawy formowała się już kolejna linia obrony.

Wzgórze Wysokiej zostało zdobyte przez Niemców 2 września po godz. 10.00  Zdjęcie mojego autorstwa, 2018 rok.

Polacy w walkach o Wysoką zniszczyli i uszkodzili około 50 czołgów niemieckich. Fot. Rafał Worwa, 2021 rok.

„Aż do śmierci”

Polacy usadowieni na wzgórzach Wysokiej bili się do upadłego zadając Niemcom znaczne straty w ludziach i sprzęcie oraz spowalniając ich marsz. 2 września niemieckie oddziały posunęły się do przodu zaledwie o 4-5 km. Tylko pod Wysoką Polacy zniszczyli i uszkodzili około 50 niemieckich czołgów. Śmierć poniosło blisko 40 żołnierzy niemieckich. W południe 2 września oddziały polskie zostały zmuszone do wycofania się. Polacy skierowali się w kierunku Jordanowa i Naprawy dalej stawiając wrogowi zacięty opór. Pod Wysoką już na zawsze pozostało ponad 30 polskich żołnierzy. Część z nich po dziś dzień spoczywa na niewielkim cmentarzu wojennym. Wielkie ofiary poniosła też ludność cywilna. W toku walk oraz w wyniku pierwszych niemieckich zbrodni zginęły co najmniej 32 osoby cywilne. Spłonęło również około 300 budynków w Wysokiej, Spytkowicach i Jordanowie.

Przekonaliśmy się, że pomimo ogromnej przewagi nieprzyjaciela, szczególnie w lotnictwie, czołgach i artylerii, jesteśmy w stanie stawić mu poważny opór i zadawać ciężkie straty. Nasi żołnierze bili się doskonale, przeszli ten chrzest bojowy bez kompleksu niższości. Armaty przeciwpancerne 37mm potwierdziły pokładane w nich nadzieje – w ciągu tego dnia mieliśmy na rozkładzie 40 do 50 czołgów niemieckich. Obsługi dział biły się dosłownie aż do śmierci, dopóki załoga nie została rozjechana przez czołgi. (Franciszek Skibiński, „Pierwsza pancerna”)

Pomnik na Cmentarzu Wojennym w Wysokiej, 2018 rok. Zdjęcie mojego autorstwa.

Na pancernym szlaku

Wysoka padła, ale Wojsko Polskie walczyło dalej. Brygada Kawalerii Zmotoryzowanej płk Maczka swój szlak bojowy we wrześniu 1939 roku zakończała dopiero w krwawych bojach pod Lwowem. Potem przedostała się na Zachód i wzięła udział w kampanii francuskiej 1940 roku. W 1944 i 1945 roku żołnierze Maczka już jako 1. Dywizja Pancerna wyzwalali Belgię, Holandię oraz zdobywali Niemcy. Bitwa pod Wysoką stanowiła początek legendy niepokonanego Stanisława Maczka.

Piotr Worwa

Bibliografia:

Sadowski Piotr, Jordanów 1939. Historia i pamięć pierwszej bitwy 10. Brygady Kawalerii, Nedan, Pcim 2019.

Skibiński Franciszek, Pierwsza pancerna, Czytelnik, Warszawa 1979.

Steblik Władysław, Armia Kraków 1939, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1989.

Zieliński Ryszard, Wrzesień pod Karpatami, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1969.

Wielcy Polacy. Dowódcy. Leksykon, pod red. Katarzyny Kucharczuk, Fenix, Bełchatów.

Zdjęcia zamieszczone w tekście zostały wykonane 1 września 2018 roku oraz 1 września 2021 roku podczas rekonstrukcji bitwy pod Wysoką przygotowywanych przez Stowarzyszenie Kawaleria, Stowarzyszenie na rzecz rozwoju Źródło, Folwark Toporzysko, Urząd Gminy Jordanów i Gminny Ośrodek Kultury, Sportu i Promocji w Jordanowie.

Dodaj komentarz